Święta, święta i po świętach....
Tak szybko zleciały te dni, że prawdę mówiąc nawet nie poczułam aury świętowania.
Pierwszy dzień świąt spędziłam z młodszą córką w szpitalu, bynajmniej nie z powodu przejedzenia, ale z powodu przeziębienia, które po zbadaniu okazało się zapaleniem oskrzeli.
Tak więc dodatkowym gościem świątecznym było choróbsko i jak to mówią:
bieda lubi chodzić parami, dzisiaj spędziłam kilka godzin ze sobą i starszą córką również w szpitalu, bo oczywiście złapałyśmy infekcję. Kaszlące i kichające grzecznie ustawiłyśmy się
w kolejce wśród tłumu podobnych nam pacjentów.
Dodatkowo przyplątała mi się rwa kulszowa, dostałam zastrzyk,
nie powiem gdzie (można się domyśleć) i leki do domu.
Tak więc dziewczyny leżą w łóżku, ja, skoro zastrzyk działa - mogę siedzieć na krześle
i coś tam na koniec roku napisać. Ponieważ jesteśmy: kichające, kaszlące, jęczące i nic nie mogące - oczywiście leniuchujemy, co raczej nie zyskuje aprobaty męża i taty -
no bo jak to można przy takiej pogodzie zachorować itp...
Ale tak to już jest. Jak tylko kobieta zachoruje, to nie daj Boże, ale jak sami chorują,
ooo - to wtedy - koniec świata, najchętniej siedzieć przy nich i trzymać za rączkę i pocieszać!
Nie inaczej.
Dzisiaj pochwalę się robótkami w kolorze beżu i jasnego brązu,
który był jakiś czas moim ulubionym kolorem, szczególnie w okresie lata.
Bluzeczki te udziergałam kilka kilogramów mniej temu (czytaj: kilka lat temu),
teraz pewnie będą nosić je moje córki, bo na mnie ciut przyciasne.
Dwie pierwsze wykonane są z bawełny, trzecia z podwójnej nici kordonka Maxi.
Wszystkie bardzo lubiłam, na upały nadawały się wyśmienicie.
Teraz już raczej dla siebie nie robię wzorami ażurowymi, a przynajmniej nie wszystko,
bo to i owo trzeba zasłonić, szczególnie brzuszek...
Tej ostatniej bluzce poświęciłam dużo czasu, bo po zrobieniu okazała się za wąska.
Nie byłoby sensowne pruć, zwłaszcza, że robiłam ją od dołu,
toteż górę sprułam do koronki, nabrałam większą ilość oczek między oczkami pętelek
i przerobiłam na nowo przód i tył słupkami, dodatkowo wstawiłam koronkową plisę
wzdłuż zapięcia i obie części połączyłam sznureczkiem z łańcuszka.
Wszystkie bluzeczki to oczywiście mój pomysł,
bo jak wiecie lubię eksperymentować ze wzorami, czasem kilkoma naraz,
co jest i większym wyzwaniem i dużym polem do popisu.
Na koniec kilka "śpiących" zdjęć naszych podopiecznych: Kici, Bambusia i Gucia.
Gucio
Kicia i Gucio
Tu ze mną śpiący Bambuś. To jest jego wieczorny rytuał, poprzytulać się do mnie,
podrapać moją szyję pazurkami, a potem zrobić przewrotkę i zasnąć przytulonym wiadomo gdzie,
i smacznie spać. Ja oczywiście leżę bez ruchu, nieraz zdrętwiała,
ale czego się nie robi dla swojego pupilka. Rano jest tak samo, ponieważ śpi w nogach,
to jak tylko usłyszy, że się budzę, już jest przy mnie i wita się z czułością,
a potem przewrotka, wtulenie się w ulubione miejsce i spanie -
rano krócej, bo jak usłyszy, że Kicia i Gucio już na nogach,
dołącza do nich i czeka grzecznie na śniadanko.
Ostatnio ulubione miejsce spania Gucia i Bambusia - na zmywarce.
Najlepiej im się śpi, jak zmywarka jest włączona.
To tylko niektóre zdjęcia miejsc śpiących pręgowatych.