Styczeń zbliża się ku końcowi, a ja nie mam nic nowego, czym mogłabym się pochwalić. Bo czy można pokazać coś, co jest prawie na ukończeniu i w ciągu paru minut myślenia, (chyba raczej niemyślenia) zostaje sprute? Dwa razy zaczynałam sweter na szydełku i dwa razy prułam. Kiedy jeszcze Tata podsumował mnie, że w tym wyglądam grubo, decyzja sprucia zapadała jeszcze szybciej. W końcu zmieniłam szydełko na druty i sweter był zrobiony prawie na "styk". Został tylko reglanowy karczek i miałam mieć taki luźny, a jednocześnie przylegający do ciała sweterek. Ale co robi Małgosia? Oczywiście - pruje, bo Małgosi nie wiadomo co nie pasuje i niewiele namyślając się niszczy swoje kilkutygodniowe "wypociny".
Wzór pierwszy:
Na drutach: tył, przód i dwa rękawy:
*
Ostatni tydzień to dzierganie czapki z czerwonej włóczki, która miała być do kompletu do czerwonej chusty.
No cóż - pewnie będzie do sprucia, bo jak wiecie, zrobienie czapki to dla mnie "syzyfowa praca", a gdy jeszcze nie wychodzi tak jak chcę, to nawet chwalić się tą niedoróbką nie będę:((
Za to wieczory bardzo chętnie spędzam przy komputerze w szukaniu inspiracji, choć na jej brak narzekać nie mogę, bo wciąż pomysłów mam dużo, tylko chęci i czasu brakuje:((
Rośnie sterta wydrukowanych wzorów i ich schematów umieszczonych w segregatorze, nad każdym wzdycham "och" i "ach", bo podobne chciałabym zrobić i na tym się na razie wszystko kończy.
Rada na to jest jedyna, przeczekać, ale jak odzyskać ten stracony czas, którego i tak na robótki mam coraz mniej?
I teraz chwila, na którą zawsze niecierpliwie czekam - opublikowanie postu. Za każdym razem pytanie - opublikuje się czy nie?
Tak więc .....
Tak więc .....