niedziela, 28 września 2014

"W różowym mi do twarzy" - sweterek dla lalki

Kolejna robótka, która odleżała swoje i doczekała się wykończenia. Dla Hani lalki - Anielki.
Już nie chcę liczyć lat, ile ten niedokończony sweterek przeleżał w pawlaczu! 
Swego czasu, jak były moje dziewczynki małe, zamieniałam się w projektantkę mody
 dla lalek i szyłam, dziergałam, ubierałam i oczywiście - bawiłam się lalkami razem z córciami :)).
Ten sweterek robiony jest prostym ściegiem - ściągaczem 1/1, wykończenie to kwiatki pikotkowe. Włóczka to mieszanka akrylu, wiskozy i lnu. Miała być z niej czapeczka dla małej Hani,
 ale tak mocno pyliła, że zrezygnowałam z robienia dla dziecka, a dla lalki - jak najbardziej :)).




 

czwartek, 25 września 2014

Serweta recyklingowa



Nareszcie skończyłam kolejną serwetę! Nazwałam ją recyklingową, ponieważ jest z odzyskanej włóczki ze sprutego sweterka. Swego czasu robiłam go wzorem w kwadraty, ale niewiele był noszony, bo nie odpowiadał moim dziewczynom kolor - taki róż nie wiadomo jaki!  Zdjęć tego sweterka nie mam, bo jak rozpędziłam się z pruciem, to dopiero pod koniec  mnie "olśniło", że gapa ze mnie i że nie mam pamiątki mojego dziergania, ale oryginał pochodził z zeszytu Sabriny "Szydełkowa kolekcja"2/2008. Mój sweterek był jednolity, wszystkie kwadraty z jednego koloru.


Leżał w przepastnych czeluściach pawlacza, czekając na swój czas :)). Podczas prucia powstało dużo kłębuszków, które połączone dały pokaźne kłębki. Serweta zrobiona, zapas jeszcze pozostał :((
Wzór serwety z zeszytu "Moje robótki", ale z którego numeru nie wiem, bo wzory kserowałam z wypożyczonych z biblioteki. Schemat musiałam jak zawsze modyfikować, bo moja włóczka jest grubsza i trzeba było zmniejszać liczbę oczek, by nie była zmarszczona, co w trakcie roboty mi wychodziło i musiałam pruć osiągając zadowalający efekt. Serwetę mam zamiar ufarbować, ale pokazuję ją taką, bo nie wiem, czy po farbowaniu będzie się nadawać do pokazania. Ryzyko jest zawsze - czy efekt farbowania zadowoli mnie tak jak chciałabym, czy niestety - zmarnuję tym działaniem swoją kilkutygodniową pracę?  Dlatego pokazuję taką jaka wyszła - w oryginalnym kolorze.
Średnica serwety - 98 cm.




*
A tu moi "pomocnicy" w szydełkowaniu. Abym tylko siadła na kanapę, wzięła szydełko do ręki już na kolanach mości sobie posłanie albo Gucio, albo Dyzio. Kto pierwszy ten lepszy! Nieraz tak się usadowią, że muszę odłożyć robótkę, bo w żaden sposób nie mogę dziergać i wtedy siedzę z mruczącym pupilkiem, aż się "łaskawie" wyśpi. Dobrze, że obok kładę książkę i wtedy czytam, więc czas mam podwójnie spożytkowany :))

 Tu z Dyziem:


 Tu z Guciem:

 
 Bambuś przychodzi do mnie tylko spać:



Jak widzicie - Dyzio jest z nami :)). Kuracja kociego kataru nadal trwa - nie tylko on, ale i pozostałe koty przechodzą tę chorobę i trzeba leczyć wszystkich. Bambuś i Dyzio miał powikłania - zapalenie krtani ten pierwszy, anginę ten drugi. Zastrzyki, teraz antybiotyki doustne i leki przeciwwirusowe. Łagodniej przechodzi Gucio, choć też dostał antybiotyk. Jutro kontrola u weterynarza. Kicia znowu ma powrót nowotwora sutka, dwa lata temu miała operację na to samo, teraz w październiku po wstępnych badaniach będziemy musieli podjąć decyzję o operacji lub leczeniu zachowawczym.
I tak się mają  kocie sprawy :((

sobota, 20 września 2014

Szydełkowa chusta - węzły Salomona



Nareszcie mam chwilę czasu, by siąść i coś napisać. Porządki po remoncie (dociepleniu) budynku, który jeszcze tak naprawdę się nie skończył, ale po mojej stronie tak, zajmowały mi prawie codziennie czas, bo kurz i resztki styropianu osiadały w zawrotnym tempie na oknach, parapetach i na podłogach. Dodać do tego wariujące koty na widok kulek styropianowych i zaciągających je pod łóżka czy szafy, to dodatkowa "atrakcja" tych dni :)). Mój ogródek pod balkonem przedstawiał nędzny widok - połamany bez i piwonie, podeptane kwiaty - cały zawalony spadającym gruzem, płytami styropianu i pustymi wiadrami po farbach. Musiałam obciąć połamane gałęzie bzu, łodygi piwonii i irysów, wygrabić, ale resztek styropianu niełatwo się pozbyć, bo wiatr wciąż nawiewa nowe.Czy wszystkie rośliny odżyją? Przekonam się o tym  w przyszłym roku!


Ponadto pora na przetwory, więc przetwarzam, smażę, wekuję, no i.... zjadam te pyszności zamykane w słoikach - mam nadzieję, że coś na zimę zostanie:))) 
W przerwie na odpoczynek usiłowałam kończyć zaczęte udziergi, choć w tym miesiącu to mogłam się pochwalić tylko lalką. 
Dziś przyszedł czas na szydełkową chustę, a raczej pół-chustę. Zrobiona jest z tej samej włóczki, co ażurowy komplecik  ("Wendy" 85%akryl, 15 % wełny). Nie mogłam się oprzeć i dokupiłam jeszcze trzy motki tej samej włóczki. Został jeden na czapkę, ale kiedy ją zrobię - znak zapytania, bo czapek robić nie lubię :((.
Wzór - oczywiście mój ostatnio ulubiony na szale i chusty - węzły Salomona. Mimo "dziurek" chusta jest niezwykle ciepła (i milutka w dotyku).




Pogoda diametralnie się zmieniła - jest deszczowo i zimno :((( .
Końcowe dni lata raczej nie będą "letnie", a kalendarzowa jesień już za parę dni .... co nie znaczy, że mamy się smucić z tego powodu - prawda?
Serdecznie pozdrawiam mimo chłodu i deszczu za oknem :))))

sobota, 6 września 2014

Lalka szydełkowa


Dzisiaj nareszcie skończyłam kolejną lalkę szydełkową. 
Zrobiona była już od dawna, czekała na wyszycie usteczek i oczek. 
Ale ciągle nie mogłam się za nią zabrać, bo dziergałam inne prace szydełkowe - chustę i serwetę. Chustą pochwalę się w najbliższym czasie, serweta jeszcze musi poczekać, 
bo jak to ze mną już jest - zostało mi do skończenia trzy rzędy, rozłożyłam na podłodze, 
by zobaczyć jak serweta leży, ale za bardzo się marszczyła, więc nie namyślając się długo,
 sprułam kilkanaście rzędów i znów przerabiam zmniejszając oczka tak, 
by zlikwidować owe marszczenia. Przerabiałam grubszą włóczką niż w oryginale 
i przegapiłam w dzierganiu ten moment, w którym powinnam 
korygować ilość oczek w schemacie wzoru. 
No, ale to u mnie jest tak na porządku dziennym - robię i pruję, 
więc się nie przejmuję i dziergam dalej:))

Wracając do lalki szydełkowej, która nie ma imienia, 
bo to prezent dla małej siostrzyczki koleżanki Basi, (mam nadzieję, że sama nada jej imię) 
zrobiłam ją wg takiego samego schematu jak poprzednie swoje lalki, (Karolinkę i Alicję)
 ale modyfikowałam wzór, zmniejszając ilość oczek. Jak widać, jest troszkę mniejsza.
Sukieneczka jest przerabiana innym wzorem, pod spodem jest zrobiona druga spódniczka,
 białe majteczki  oraz białe skarpetki z kordonka. 
By ją troszkę "ożywić" dodałam żółte kwiatuszki do bucików, 
falbankę do sukieneczki z kwiatuszkiem pośrodku talii.
Mam nadzieję, że jej nie "przesłodziłam" i że będzie się podobać przyszłej właścicielce:))           

Lalka z przodu:


Lalka z tyłu:




Bardzo dziękuję wszystkim moim gościom na blogu za miłe komentarze. 
Nadają one sens mojemu hobby i podtrzymują w kontynuowaniu dziergania.
 Dziękuję:))
Życzę miłego sobotniego wieczoru i słonecznej niedzieli:))