piątek, 20 lutego 2015

Dziergam obrus

Myślałam, że pochwalę się tiulowo-szydełkową firanką, ale musiałam odłożyć na razie zakończenie jej, bo bratowa poprosiła mnie w imieniu swojej znajomej o zrobienie obrusa. Wszystko zatem odłożyłam - i firankę i bordiurę do obrusika - i zabrałam się do dzieła :))
Inspiracji szukałam w internecie, przy okazji przejrzałam te wszystkie cuda, jakie wydziergały  szydełkiem panie. Serwety, serwetki, obrusiki, obrusy - no, po prostu totalny zawrót głowy. Rzeczy piękne, niespotykane, misternie wydziergane! Jest nad czym wzdychać "och" i "ach"!
Na obrus wybrałam ten wzór:
 
 
ale troszkę go zmodyfikowałam. Robiąc próbkę oryginału doszłam do wniosku, że motyw wygląda zbyt ciężko. Opuściłam kilka rzędów, zmniejszyłam ilość oczek i  powstała próbka spełniła moje oczekiwania. Według wymiaru obrusa takich elementów muszę zrobić 40, ale niewykluczone, że może być i więcej, jeśli obrus ma zwisać ze stołu. 
Mam nadzieję, że spodoba się i przyszłej właścicielce w ten sposób zrobiony obrus.
 


wtorek, 17 lutego 2015

17 luty - Dzień Kota

Miauczy kotek : miau !
- Coś Ty kotku miau?
- Miałem ja miseczkę mleczka,
  teraz pusta jest miseczka,
  a jeszcze bym chciał.
 Wzdycha kotek : o !
- Co ci kotku, co?
  Śniła mi się wielka rzeka, 
  wielka rzeka pełna mleka,
  aż po samo dno!

Pisnął kotek : piii...
- Pij, koteczku, pij!
       Skulił ogon, zmrużył ślipie,
       śpi - i we śnie mleczko chlipie,
       bo znów mu się śni.

Ten wierszyk Juliana Tuwima dedykuję wszystkim kochającym koty, które mają dzisiaj swoje święto.
Pogłaskajmy ich za uszkiem, podrapmy pod szyjką, dajmy do miseczki ulubiony przysmak i wysłuchajmy ich głośnego mruczenia :))
 
 
 Mamusia Bambusia ze swoimi sześcioraczkami.


Ten burasek to Bambuś


Pieszczoszek Dyzio
 

 Moja podopieczna Kajusia:

  Dyzio:


 Kicia:


  Bambuś:


  Gucio:

sobota, 14 lutego 2015

Sweter na drutach

Cisza na blogu, oczywiście na moim. Zawirowania komputera, niemożność publikowania,
wyzwoliła we mnie totalne zniechęcenie do wszystkiego związanego z tym urządzeniem.
 Ba, przeniosło się nawet na nic nierobienie rękodzielnicze i kompletny brak weny.
Odłożyłam wszystko - i te szydełkowe i te drutowe robótki,
muszę odpocząć i wyciszyć  emocje związane z powyższym temacie.
Niewykluczone, że i pogoda ma na to wpływ. Ta dziwna pora roku - ni to zima, ni to wiosna,
wcale nie nastraja mnie radośnie - nie mam na nic siły, 
a bóle kręgosłupa i te cholerne mrowienia dają mi popalić zarówno w dzień, jak i w nocy.
I z tym mam się pogodzić i tak żyć, bo lekarstwa na to nie ma,
a na operację zapewne nie zgodzę się nigdy w życiu. To tyle względem jak i co jest ze mną.
Poniżej jeden z ostatnich moich drutowych sweterków,  po namoczeniu lekko wyciągnął się wzdłuż.
Na szczęście rękawy zrobiłam krótsze, wydłużyły się niewiele i teraz mają długość w sam raz.
Rękawy i dół swetra wykończone pikotkami na szydełku.
Dodam, że sweter robiłam prawie dwa lata, to jeden z tych, co czekały w pawlaczu na swoją kolej:))
Na Basię jest troszkę za szeroki (bo to ona na zdjęciu pozuje), ale na mnie w sam raz,
 a to znaczy, że niewiele przytyłam od dwóch lat :)))))



 
 
A na koniec nasz rozrabiaka Dyzio:








 Serdecznie wszystkich pozdrawiam, życząc słonecznej niedzieli i wypoczynku :))