niedziela, 29 stycznia 2017

Szydełkowe chusty i żakiecik dla Barbie

Rozgrzeszona dzięki Waszemu wsparciu ze swoich wyrzutów sumienia,
 jakie mam podczas dziergania ubranek dla lalek,
 postanowiłam nie porzucać tej zabawy i od czasu do czasu,
a szczególnie przy pozbywaniu się resztek włóczek,
nadal projektować i dziergać te "miniaturki" :))
Oczywiście nic nowego na razie nie powstaje; nadal mam zaległości w pokazywaniu ubiegłorocznych dziergotek i tak tym razem pokazuję takie oto drobiazgi:







Zarchiwizowano :)))
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za każdy pozostawiony komentarz 

piątek, 27 stycznia 2017

Szydełkowa suknia i bolerko

                                    Ciągu dalszego ubranek dla Barbie -  ciąg dalszy:)))).
                                                 Obie kreacje łączy ten sam kordonek.






Spód pod szydełkową koronką
był kiedyś uszytą przeze mnie 
sukienką dla lalek, gdy jeszcze moje dziewczynki bawiły się 
nimi i gdy zamawiały dla nich nowe ciuszki. Kreatywna wtedy nie byłam, bo szycie ograniczało się do jakiejś resztki materiału, do jakiejś koroneczki, perełek, itp akcesoriów.
Jakoś wtedy nie myślałam, by tworzyć im kreacje na szydełku. 
Za to teraz dziergam jak w amoku:)) Kreacja za kreacją; wymyślam fasony, łączę przeróżne wzory, a ukończone projekty niezwykle mnie cieszą:))
                                                         

Bolerko miało być do tej sukni, ale niestety - zrobiłam troszkę za wąskie i nie mogłam włożyć na lalkę. 
Pasuje inaczej - tył na przód. Modnie i seksownie :))





Zapewne w tym dzierganiu jest jakieś przesłanie - tęsknota za dzieciństwem, wspomnienia cudownych chwil, gdy moje córcie były małe i gdy dla nich spełniałam każde ich życzenia, a może też pragnienie zostania babcią i rozpieszczania swoich wnuczek, tak jak rozpieszczałam moje dziewczynki.
A może usprawiedliwiam się sama przed sobą, że zajmuję się czymś, co nie wypada mi robić z racji wieku? Jakby nie patrzeć, to przecież jest "zabawa z lalkami"!!!!!  Co o tym sądzicie? 

środa, 25 stycznia 2017

Szydełkowy żakiecik i kapelusik

Ciąg dalszy ubiegłorocznych "dziergotek" dla lalek. 
Jestem ostatnio monotematyczna, ale nic nowego jeszcze nie dziergam. 

Wykorzystałam resztki białego kordonka Maxi (jak to się dzieje, że dziergam, dziergam i jeszcze z tych samych resztek coś zostaje? Magiczne kordonki ???) 





Dziękuję za odwiedzinki:))

niedziela, 22 stycznia 2017

Na zimowe dni - dla lalek

Jeszcze ubiegłoroczne robótki - zimowe ubranka dla lalek. 










Dzierganie takich miniaturek staje się  moim kolejnym hobby; przy okazji pozbywam się resztek włóczek, co do których nie mam innych pomysłów, jak tylko te wyżej. 

Serdecznie pozdrawiam i życzę przyjemnej niedzieli:))

środa, 18 stycznia 2017

Na poprawę humoru - anegdotka rodzinna

Siedzimy sobie z Basią przy stole, przy obiedzie i moje dziecko mówi:
- Mamooo - chciałabym mieć małego prosiaczka.
Pomyślałam, że chciała, bym zrobiła Jej na szydełku kolejną maskotkę,
 tym razem Prosiaczka z bajki o Kubusiu Puchatku.
- Jak będę miała czas, to Ci wydziergam...
- Nie, ja bym chciała takiego prawdziwego... 
   (??!!!)
- Prawdziwego?! 
- No, prawdziwego.
- Wiesz, Basiu - takiego prosiaczka, to raczej trzeba trzymać w chlewiku....
- No, ale mam pokój....
- No masz i wiesz, czasami to Twój pokój przypomina chlewik.
 Szczególnie rano, po wyjściu do   szkoły:))
  Uśmiałyśmy się do łez :))) Czasami moje dziecko ma takie zabawne pomysły:))

wtórował nam Dyzio:


poniedziałek, 16 stycznia 2017

Moje i kocie sprawy

Bardzo dziękuję Wszystkim za życzenia powrotu do zdrowia:)) Jest już lepiej, dostałam się do okulisty dopiero w  piątek, ale wcześniej, w ubiegły poniedziałek skorzystałam z Nocnej Opieki Zdrowotnej - przyjął mnie lekarz ogólny. Zapisał okłady z rumianku i sztuczne łzy. Gdybym już wtedy otrzymała prawidłowe leki, na pewno proces leczenia byłby szybszy, a mnie nie naraził na prawie tygodniową ślepotę. No cóż - tak właśnie wygląda ta nasza służba zdrowia, ale już nie będę kontynuować narzekań i skupię się raczej na dobrych stronach powrotu do zdrowia:))). Tyle o mnie. 
A teraz parę słów o Uszatku. Tutaj pisałam o moim podopiecznym i teraz, kiedy w Święta moja córcia odwiedziła rodzinę swojego chłopaka, zrobiła parę fotek Uszatka vel Mruczka, bo tak został nazwany przez nowych opiekunów. Ponoć głośno mruczy, więc dlatego dostał nowe imię - Mruczek. Cieszy mnie to bardzo - trafił na dobrych ludzi! I oby żyło mu się długo i szczęśliwie!
Hania wypytywała, jak się aklimatyzował - chodził na spacer przez pierwsze dni z Babcią, potem wypuszczali go samego na dwór, zwiedzał i poszerzał swój teren, ale zawsze wracał do domu. Jednak przyzwyczajenia z "poprzedniego" życia były górą - wolał większość czasu przebywać na dworze, niż w domu. Zjada wszystko - jak widać na zdjęciach - wygląda jak pączek w maśle! Przed Świętami nie było go w domu przez dwa dni - na szczęście wrócił! Wyobrażam sobie, co będzie, gdy nadejdzie pora "kocich godów"! Chyba lepiej o tym nie myśleć!







*
A na moim balkonie znów pojawiają się ślady kocich łapek ... 

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Szydełkowa kreacja dla Barbie i kłopoty z moimi oczami

Kiedyś zaczęłam robić kołnierzyk na szydełku. Kiedyś! Przeleżał nie skończony kilka lat i dopiero teraz, przy porządkowaniu resztek włóczek, "wpadł" mi w ręce. Nie miałam zamiaru kontynuować; próba sprucia skończyła się urwaniem nitki i zaciągnięciem. Już miałam odłożyć go na kolejne "leżakowanie", gdy nagle pomyślałam sobie: a dlaczego nie zrobić z niego kolejnej kreacji dla Barbie? Jak pomyślałam, tak zrobiłam :







*

Teraz taka moja mała dygresja na temat służby zdrowia - mam kłopot ze wzrokiem, jak Wam wiadomo, oczy przemęczone, piekące, łzawiące. Wczoraj, w niedzielę, wstałam z jednym okiem podpuchniętym, kłującym, bolesnym przy dotyku. Dzisiaj zadzwoniłam, by zarejestrować się do swojego okulisty. I co się okazało - z końcem roku skończyła mi się ważność skierowania i pani nie zarejestruje mnie, bo jest nieważne. Poprosiłam, żeby mnie zarejestrowała,a ja doniosę skierowanie w tym tygodniu, bo do lekarza rodzinnego też trzeba się rejestrować z wyprzedzeniem, a dzisiaj nie jestem w stanie "zaliczyć" dwóch wizyt lekarskich w przychodniach znajdujących się w zupełnie innych punktach miasta. Niestety, pani rejestratorka nic w tej kwestii nie zmieniła - potrzebne skierowanie przy rejestracji, bo "system nie zarejestruje":((.
Zatem jutro muszę jechać do lekarza rodzinnego po skierowanie, nawet nie wiem, czy mnie przyjmie, a jeśli już, to na pewno będę czekać na przyjęcie kilka godzin, bo pierwszeństwo mają osoby już zarejestrowane, potem jechać do okulisty, jeśli oczywiście zdążę, bo przyjmuje chyba do 13-tej.
SYSTEM - oto w jaki sposób jesteśmy uzależnieni od systemu - nie dostaniemy się do lekarza, bo nie ma wolnych miejsc, bo skończyła się ważność skierowania, bo .... wiele powodów się znajdzie, żeby nie zostać przyjętym w razie potrzeby! Pozostaje wizyta prywatna, tylko, że też trzeba czekać, bo akurat w tym dniu ten lekarz nie przyjmuje...
I wiecie, co jest najgorsze? Że nie mogę zająć się moimi robótkami, nie mogę czytać książek, oglądać telewizji, siedzieć przy komputerze. Tych parę napisanych słów spowodowało, że oczy mi łzawią, pieką. Podwójnie widzę. Dlatego na razie, póki nie wyleczę tego zapalenia i nie zrobię nowych okularów - bo na pewno to jest powód moich kłopotów z oczami - znikam na parę dni. 

piątek, 6 stycznia 2017

Szydełkowe sukieneczki dla lalek

Co prawda zima zaczyna dawać nam się we znaki, ale za to w domu cieplutko i całkiem przyjemnie. 
W ręku szydełko, obok pudełko z resztkami włóczek, obok śpiące koty - sama radość:)))
Po dwóch godzinach takiego błogiego szydełkowania powstały mini sukieneczki dla obu panienek:









Ciąg dalszy nastąpi:)))

*
A resztki włóczek i kordonków przed segregacją wyglądały tak:


Nie jest tego dużo, nie jest i  mało - w każdym razie będzie sporo pomysłów do wykorzystania ich
 w kreacjach dla lalek, albo w innych projektach, bo jak to u mnie -
 ciągle coś się w tej mojej głowie "wymyśla" :)))