Z "bzowej kolekcji" pozostało jeszcze parę ciuszków do pokazania. Tym razem sweter kołowiec.
Marzy mi się taki sam, ale gdyby można było przerobić dla siebie tak szybko te parę rzędów i mieć go gotowym, to oczywiście chętnie bym sobie taki zrobiła.
Ale tak duża robótka pochłonęła by mi sporo czasu i na pewno już na ten rok nie skończyłabym jej,
bo co tu dużo pisać - i chęci na razie nie ma i czasu brak!
Zatem pozostaje mi pochwalić się tym kołowcem w wersji dla lalki:))
Oto i on:
Na razie tyle do pokazania w kwestii ubranek dla lalki.
Jeszcze troszkę ich do sfotografowania zostało i muszę Wam powiedzieć,
że mimo braku czasu znów ciągnie mnie do dziergania tych uroczych miniaturek:))
Zapewne jest to spowodowane monotonią robienia przetworów i "męczenia" się nad chustą,
bo znowu sprułam dość pokaźny fragment robótki i znów nowy motek wzięłam do przerabiania,
bo po kolejnym spruciu włóczka nie nadaje się do przerabiania.
Jak tak dalej pójdzie, to zmarnuję kilka kłębków tej pięknej włóczki,
a jest to alpaca silk brushed Dropsa.
*
Śmigam teraz do mojego ogródeczka - między krzakami bzu robię miejsce na ławeczkę i stoliczek, gdzie będę mogła z robótką w ręku posiedzieć i wypić kawę:))
Serdecznie pozdrawiam w te upalne popołudnie!