czwartek, 25 września 2014

Serweta recyklingowa



Nareszcie skończyłam kolejną serwetę! Nazwałam ją recyklingową, ponieważ jest z odzyskanej włóczki ze sprutego sweterka. Swego czasu robiłam go wzorem w kwadraty, ale niewiele był noszony, bo nie odpowiadał moim dziewczynom kolor - taki róż nie wiadomo jaki!  Zdjęć tego sweterka nie mam, bo jak rozpędziłam się z pruciem, to dopiero pod koniec  mnie "olśniło", że gapa ze mnie i że nie mam pamiątki mojego dziergania, ale oryginał pochodził z zeszytu Sabriny "Szydełkowa kolekcja"2/2008. Mój sweterek był jednolity, wszystkie kwadraty z jednego koloru.


Leżał w przepastnych czeluściach pawlacza, czekając na swój czas :)). Podczas prucia powstało dużo kłębuszków, które połączone dały pokaźne kłębki. Serweta zrobiona, zapas jeszcze pozostał :((
Wzór serwety z zeszytu "Moje robótki", ale z którego numeru nie wiem, bo wzory kserowałam z wypożyczonych z biblioteki. Schemat musiałam jak zawsze modyfikować, bo moja włóczka jest grubsza i trzeba było zmniejszać liczbę oczek, by nie była zmarszczona, co w trakcie roboty mi wychodziło i musiałam pruć osiągając zadowalający efekt. Serwetę mam zamiar ufarbować, ale pokazuję ją taką, bo nie wiem, czy po farbowaniu będzie się nadawać do pokazania. Ryzyko jest zawsze - czy efekt farbowania zadowoli mnie tak jak chciałabym, czy niestety - zmarnuję tym działaniem swoją kilkutygodniową pracę?  Dlatego pokazuję taką jaka wyszła - w oryginalnym kolorze.
Średnica serwety - 98 cm.




*
A tu moi "pomocnicy" w szydełkowaniu. Abym tylko siadła na kanapę, wzięła szydełko do ręki już na kolanach mości sobie posłanie albo Gucio, albo Dyzio. Kto pierwszy ten lepszy! Nieraz tak się usadowią, że muszę odłożyć robótkę, bo w żaden sposób nie mogę dziergać i wtedy siedzę z mruczącym pupilkiem, aż się "łaskawie" wyśpi. Dobrze, że obok kładę książkę i wtedy czytam, więc czas mam podwójnie spożytkowany :))

 Tu z Dyziem:


 Tu z Guciem:

 
 Bambuś przychodzi do mnie tylko spać:



Jak widzicie - Dyzio jest z nami :)). Kuracja kociego kataru nadal trwa - nie tylko on, ale i pozostałe koty przechodzą tę chorobę i trzeba leczyć wszystkich. Bambuś i Dyzio miał powikłania - zapalenie krtani ten pierwszy, anginę ten drugi. Zastrzyki, teraz antybiotyki doustne i leki przeciwwirusowe. Łagodniej przechodzi Gucio, choć też dostał antybiotyk. Jutro kontrola u weterynarza. Kicia znowu ma powrót nowotwora sutka, dwa lata temu miała operację na to samo, teraz w październiku po wstępnych badaniach będziemy musieli podjąć decyzję o operacji lub leczeniu zachowawczym.
I tak się mają  kocie sprawy :((

21 komentarzy:

  1. Serweta imponujących rozmiarów i ma ładny wzór. Z pewnością się ładnie zafarbuje i będziesz z niej w pełni zadowolona.
    Kociaki przesłodkie. Ja mam pieska, labradora, który też sadowi się koło mnie jak dziergam i tak się rozpycha, żeby mu ustąpić miejsca, ale się nie daję:)
    Zdrówka dla kotków życzę. Pozdrawiam. Ola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję:))
      Wyobrażam sobie Twojego pieska obok na kanapie, bo jeśli się nie mylę, to labradorki są raczej pokaźnych rozmiarów:))

      Usuń
  2. Hai fatto un altro lavoro molto bello!
    Bye, bye Elli

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się podoba lekko różowa serweta, zwłaszcza, jak ma interesujący, wypracowany wzór. Dyzio wypasiony i dopieszczony, aż miło popatrzeć. Bambuś śpi z Tobą tak samo, jak Juluś ze mną, często mam też pampersa pod nosem. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:))
      Koty do takie pieszczochy - lgną do nas, ale jednocześnie same ustalają reguły współżycia:)

      Usuń
  4. Po pierwsze i najważniejsze - samego zdrowia życzę Twoim sierściuszkom. Zdrowia pierwszej klasy i to jak najszybciej. Trzymam kciuki!
    I przy okazji - a ja sobie narzekam czasem, jak mi Tygrysa nieustannie rozciąga się na całą swoją długość, ale w poprzek kanapy. Pod kołdrą. Albo kładzie mi się na plecach, gdy śpię. Ale nic nie przebije pozy Twojego nocnego towarzystwa:-)))))
    Serwetka naprawdę piękna. I nie powiedziałabym, że to róż. A nawet dziwny róż. Na zdjęciu wygląda jak mleczny biały. A może ja jestem daltonistką... Różnie to się człowiekowi robi w pewnym wieku:-)
    Jeszcze raz - dużo zdrowia dla Przytulniaczków! Trzymajcie się wszyscy ciepło i zdrowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najszybciej, bo portfel coraz chudszy:(
      Dziękuję za uznanie:))

      Usuń
  5. Olá Gretel,

    adoro crochê e gatos... lindos!
    Beijão,
    Lu

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie przygnębiające te kocie sprawy, bardzo współczuję i życzę, by się te choróbska wreszcie wyczerpały! Kociaki są przesłodkie, szczególnie, gdy się tak przytulają do człowieka w poszukiwaniu ciepła:) Serweta prezentuje się imponująco, ile ma średnicy? Prześlicznie wygląda:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są cudowne te moje koty, każdy innego charakteru, ale każdy spragniony pieszczot:))
      Średnica serwety - 98 cm, robię takie większe, bo wciąż marzę o okrągłym stole mniej więcej w takim rozmiarze.
      Dziękuję:))

      Usuń
    2. Na zdjęciu właśnie wygląda na duży rozmiar, tym bardziej podziwiam!

      Usuń
  7. Piękna serweta :-) Cudny wzór i piękny kolor. Super pomysł na recykling :-)
    Kotki wspaniałe :-) Dużo zdrowia życzę Tobie, Twojej rodzinie i kotom.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dużo radości wywołały u mnie te zdjęcia ze snu! I jak tu nie kochać takich kotków, szkoda tylko , że ci chorują.A serwetka to świetny recykling. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekarz weterynarz mówi, że wirus kociego kataru atakuje koty przy spadku odporności i przy stresie wywołanym pojawieniem się nowego osobnika w "stadzie". Ponieważ Dyzio był chory na koci katar pozarażał pozostałe:((. To samo było, jak znaleźliśmy Gucia i Gucio zaraził Bambusia.
      Dziękuję za komentarz:))

      Usuń