Dzisiaj podzielę się przepisem na "Pasztet Tatusia". Nazywa się on tak, dlatego, że wg tego przepisu, przez kilkadziesiąt lat doskonalonego, mój Tatuś piekł ów pasztet nie tylko na święta, ale i na zjazdy rodzinne i potrawa ta zawsze zajmuje pierwsze miejsce w menu naszych przyjęć.
W tym roku również nie zabrakło na świątecznym stole tego przysmaku, przygotowanego własnoręcznie przez mojego Tatusia, który w tym roku zaczął 92 rok życia:))
Potrzebujemy: do 70 dkg z każdego gatunku: podgardla, łopatki wprz, boczku białego surowego,
60 dkg cielęciny - jeśli nie ma, to można zastąpić ją szynką wprz - 40 dkg,
udo z indyka, dwa udka z kurczaka,
50 dkg wątróbki drobiowej,
4 duże marchewki, 2 pietruszki, 1 seler, 3 cebule,
2 czerstwe bułki,
przyprawy: sól, pieprz, 2 gałki muszkatołowe starte na tarce, kilka liści laurowych i kilka ziaren ziela angielskiego,
6 jaj - z tego 3 żółtka i 3 całe jajka do pasztetu, zaś 3 białka na pianę.
Mięso wieprzowe i drobiowe, wymyte, pokrojone w kawałki układamy w dużym garnku i zalewamy zimną, ustaną wodą, zagotowujemy i odszumowujemy, jak się zapieni.
Gotujemy, aż mięso będzie prawie miękkie, dodajemy warzywa i przyprawy: ziele angielskie, listki laurowe.
Wątróbkę gotujemy oddzielnie i odcedzamy.
Gdy mięso i warzywa będą bardzo miękkie - gotujemy prawie 3,5 godziny, dodajemy czerstwą bułeczkę i gotujemy, aż bułka się rozklei.
Odcedzamy, mięso oddzielamy od kości, ostudzone mięso i warzywa, (nie zapomnijmy o wątróbce) przekręcamy dwa razy przez maszynkę z gęstą siateczką.
Wyrabiamy drewnianą łyżką, przyprawiamy solą, pieprzem, gałką muszkatołową, dodajemy żółtka i całe 3 jajka.
Jeśli masa za gęsta można dodać troszkę odcedzonego wywaru. Ubijamy pianę i delikatnie mieszamy.
Jeśli masa za gęsta można dodać troszkę odcedzonego wywaru. Ubijamy pianę i delikatnie mieszamy.
Formy smarujemy smalcem i obsypujemy bułeczką tartą. Pieczemy prawie 1,5 godziny w temperaturze do 200 stopni Celsjusza.
Wyłączamy, gdy wierzch jest zrumieniony. Zostawiamy jeszcze przez 15 minut w uchylonym piekarniku. Wyjmujemy z foremki po ok. 12 godzinach. Oddzielamy z brzegów foremki nożem, stawiamy na palnik gazowy, by lekko ogrzać i delikatnie wyjmujemy na deskę.
Owijamy folią spożywczą lub aluminiową i wkładamy do lodówki.
Smacznego!
Wypróbowuje różne przepisy na pasztety ale jakoś nie mam szczęścia. Na obrazkach wszystko ładnie, napisz proszę czy twój się nie rozsypuje? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie rozsypuje się, jest zwięzły i pulchny. Sama też piekłam wg tego przepisu i też wyszedł mi podobny, a nawet moje rodzeństwo orzekło, że w niczym nie ustępuje wypiekowi Tatusia.
UsuńTak zastanawiam się, od czego zależy, by się nie kruszył? Może od tłustości mięsa, od odpowiedniej ilości wody; sama masa pasztetu musi mieć konsystencję gęstej śmietany, aby po upieczeniu był on wilgotny i puszysty. Spróbuj upiec wg tego przepisu i daj znać, czy wyszedł o'key.
Nadal mam kłopoty z publikowaniem postów - nie wyświetla mi się publikacja, tak jakby w ogóle tego postu nie było. Gdyby nie wyświetliła się moja odpowiedź, to na Twoim blogu umieszczę ją raz jeszcze.
Serdecznie pozdrawiam:))
Dziękuję za odpowiedz, jak wypróbuję to dam znać! Pozdrawiam:)
UsuńWygląda pysznie. Przepisy doskonalone przez lata są bezcenne. Są jak dobro rodzinne. Nie powiem, że zrobię bo ja raczej bezmięsna jestem, chyba że moje chłopaki rzucą hasło na pasztet, to wrócę po przepis do Ciebie. :) Najlepsze życzenia dla Taty, dużo zdrowia i dziękujemy za lata doskonaleń tego przepisu!
OdpowiedzUsuń:)
Dziękuję bardzo w imieniu Tatusia i swoim:))
UsuńBardzo lubię pasztety, choć my robimy bezmęsne, na bazie kaszy jaglanej lub strączkowych - przepyszny dodadtek do chleba:)
OdpowiedzUsuńNie robiłam jeszcze pasztetu bezmięsnego. Nawet do pasztetu z cukinii, który często piekę, dodaję wątróbkę drobiową na smak:)) A ten, na który przepis, rozsmarowuje się na chlebku jak masło:))
UsuńDziękuję za komentarz:))
Palavras gentis são um favo de mel, doçura para a alma
OdpowiedzUsuńe saúde para o corpo.(Pr 16,24)
Obrigada amiga, pela visita atenciosa!
Beijo grande, Marie.
Obrigado:))
UsuńWitaj,Malgosiu serdecznie dziekuje za komentarz, jestem Warszawianka od 30 lat, ale nie urodzilam sie tu, chcialabym pokazac czasem to piekne miasto, w ktorym ludzie sie spiesza, spiesza i ciagle spiesza, a naokolo jest btyle ciekawych miejsc, rzeczy, historycznych budykow, dziekuje za koementarz i odwiedziny, paszteci wyglada bardzo smacznie,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI tak przemija niektórym ludziom życie - w stresie, w biegu, a przecież dużo nie trzeba, by się zatrzymać, na niektóre rzeczy spojrzeć inaczej.
UsuńChoćby taki właśnie spacer:))
Dziękuję Ci raz jeszcze i serdecznie pozdrawiam:))
Jak wiadomo nie jestem mięsożercą, ale i tak uważam, że tradycyjne przepisy to jest to! :-)
OdpowiedzUsuńTwoje przepisy, które podajesz na swoim blogu,też są uświęcone tradycją - prawda?
UsuńDzięki za odwiedziny:))
Wygląda pięknie i aż czuję jak pachnie. U mnie w domu mąż lubi kucharzyć. Pokażę mu Twój przepis i jak będzie miał ochotę zrobić, to dam Ci znać jak wyszedł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zdrówka dla Taty życzę.
Ola.
Bardzo dziękuję za życzenia dla Tatusia, na pewno przekażę:))
Usuń