środa, 29 stycznia 2014

Jeszcze nie skończony...

Żeby nie być gołosłowną pokażę dzisiaj jeszcze co prawda nie skończony, ale bardzo powoli "dziergający się" szaliczek wykonywany "warkoczem Roszpunki". Zaczęłam dziergać go jeszcze w grudniu z włóczki, którą dostałam w prezencie gwiazdkowym. Wcześniej robiłam próbki szalika na innej włóczce i dobrze, że były to próbki, bo jak zwykle dostosowując  ilość oczek do wielkości szalika, a i nabierając oczka , które były przeznaczone na sam warkocz, nie zawsze odpowiadało mi to i znów prułam, by zaraz kontynuować robótkę. Włóczka po kilkakrotnym pruciu wygląda tak, jak nieraz wygląda przeżuty sznurek, który do  zabawy biorą moje koty. Praktycznie nadaje się do wyrzucenia. Zatem dobrze się stało, że potem zmieniłam włóczkę i już z niej robiłam szalik - choć nie obyło się i w tym wyrobie bez prucia. A to "zgubiłam" po drodze oczko, a to zamiast prawe przerobiłam lewe oczka, a to za wcześnie zaczęłam zamykać oczka, itd. "Dwa kroki do przodu, trzy do tyłu"- tak mogę podsumować moje zmagania z dzierganiem, zresztą nie tylko tego szalika, ale i innych przeze mnie zrobionych rzeczy. Lecz wcale się nie dziwię, że robótki przybywa tak wolno - ciągle też coś lub ktoś odrywa mnie od dziergania i tak z doskoku porobię parę rzędów, by za chwilę zająć się czymś innym, a i leżąca obok książka do czytania potrafi skutecznie oderwać mnie od dziergania. 
Oto zaczęty szalik wzorem "warkocz Roszpunki":






No i jeszcze na poprawę humoru -  migawki z życia moich kotków. Patrzenie przez okno to dla nich ulubione zajęcie. A dzieje się przez nie tak dużo: a to wróbelek zbliżający się do rozsypanych ziarenek, a to szybujący liść opadły z drzewa, czy wreszcie teraz, jak mieszkamy na parterze - odwiedzające ich inne koty. Do balkonu dorobione są schodki, po których schodzimy do mini ogródka, ale jest to jeszcze wejście dla innych kotów, przeważnie "adoratorów" Kici ( wcale nie mała liczba). Teraz też Kicia ma gody, jednak ze względu na mróz nie wypuszczamy jej z domu (nieraz jak miała rujkę znikała na trzy dni). Rano chodziła za Guciem, który choć kastrat, to jednak adorował ją bezustannie, skacząc na jej plecy i trzymając jej kark zębami. W innym czasie na pewno dostałby od niej po nosie, bo raczej Kicia nie znosi temperamentu Gucia, który jest w niej "zakochany" i mimo takiej jej reakcji zawsze próbuje nawiązać z nią nić sympatii. I jest również troskliwy, bo jak wypuszczamy Kicię na dwór, by załatwiła swoje potrzeby i nie zawsze na czas otworzymy jej drzwi, to on widząc Kicię na balkonie przy oknie, przylatuje do któregoś z nas i miauczeniem oznajmia, że Kicia czeka na wpuszczenie do domu i prowadzi nas prosto pod balkon, a potem  radosnym skokiem wita się z Kicią, za co dostaje od niej po nosie. 


     
                                 Bambuś                                       Gucio                        Kicia

10 komentarzy:

  1. Szalik po zaplocie będzie piękny też już robiłam ale na mniejszej liczbie oczek "warkocz" bo przy większej zastawały mi "dziureczki"-a najlepsze są kiciowe ogonki:)) super focia.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. oj ale fajne koty:))) a szalik bardzo ciekawy nie widziałam jeszcze takiego, pozdr

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale tak żle nie idzie z dzierganiem , bo robótki przybywa! Ale kotki to masz szałowe, sama radość, i jakie mądre! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szalik zapowiada się bardzo ciekawie... Gratuluję wytrwałości :)
    A kociaki są rewelacyjne - ubawiłam się niesamowicie oglądając zdjątka, zwłaszcza pierwsze :))) Od razu ma się ochotę do tych śliczności przytulić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jejejeje que lindos. o trabalho é maravilhoso e os gatinhos são encantadores.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsze zdjęcie kotów super!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Me encantan las fotografías, son geniales. Ha estado un regalo el visitar tu bloc, te invito visitar el mio y si te gusta espero que te hagas seguidora.
    Elracodeldetall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Małgosiu faktycznie zmieniasz ten szal?
    Szkoda bo już wyglądał świetnie:)
    Pozdrawiam Lacrima

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja go już nawet skończyłam, zaplotłam i okazał się za sztywny. Myślę, że włóczka okazała się za gruba, albo za mało oczek wzięłam na te "przęsełka. Przerabiam go na szydełku, nie wiem co z tego wyjdzie, w każdym bądź razie dokończę, zaplotę i wtedy pokażę efekt. Zawsze mogę go potem spruć. A ponieważ na drutach bardzo mi się podoba, kupię inną, cieńszą włóczkę i zrobię jeszcze raz.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Quando passi da me ... io ho un premio per te. :-)
    Bye, bye Elli

    OdpowiedzUsuń