czwartek, 10 listopada 2016

90 - lecie zamojskiego Kina "Stylowy" i recenzja filmu "Przełęcz ocalonych"

Wczoraj - 9 listopada - byłam z Basią na Jubileuszu z okazji 90 - lecia zamojskiego kina "Stylowy". 
Moja córcia pilnie notowała, co się w danej chwili wydarza, a to z racji tego, że jako sekretarz Młodzieżowej Rady Miasta i uczestniczka projektu  MaY  miała napisać sprawozdanie z tej Imprezy:)) 
Były przemówienia, projekcja filmu "Zatrzymani w ... kinie" Doroty Nowakowskiej, odznaczenia kinowej kadry, a po projekcji głównego filmu - szampan i tort :))



powyższe zdjęcia robione przez Basię

Mam pamiątkę (siedzę z Basieńką po lewej stronie), dzięki temu zdjęciu fotoreportera Nowego Kuriera Zamojskiego:)) 

powyższe zdjęcie pochodzi ze strony "Nowy Kurier Zamojski"

*

W ramach Jubileuszu odbyła się zamojska premiera filmu Mela Gibsona "Przełęcz ocalonych". Film oparty na faktach. Desmond Doss - cichy, spokojny chłopak z Virginii, zaciągnął się do wojska, by zostać sanitariuszem. W czasie szkolenia odmawia noszenia broni, czym wywołuje niezadowolenie przełożonych i z racji nałożonych na niego i za niego kar, niechęć czy wręcz nienawiść  swoich kolegów. Jego decyzja odmowy noszenia karabinu skutkuje sądem wojskowym i grozi mu albo wydalenie z wojska, albo kara więzienia. Jest nieugięty nawet w takiej sytuacji i powołuje się na swoje konstytucyjne prawa - jako adwentysta dnia siódmego. I te prawo gwarantuje mu wygraną. 
Wraz z całym oddziałem zostaje skierowany do walki o Okinawę. Oczywiście nie ma ze sobą broni, natomiast ma ze sobą torbę z lekami i bandażami. To jest jego oręż! I tu, na tej wyspie ów "zaszczuty", mający przeciwko sobie cały oddział "żołnierz bez karabinu", dokonuje rzeczy niemożliwych. Pozostawiony sam na polu walki, w ciągu jednej nocy ratuje ponad 70 rannych żołnierzy, nawet swojego dowódcę. Gdyby nie on, ci zginęliby z rąk Japończyków, którzy przeszukiwali teren i dobijali rannych! Nie da się tego opisać! Emocje sięgają zenitu! Po prostu ten film trzeba obejrzeć!
Jak każdy film Gibsona, tak i ten, jest niezwykle plastyczny, emocjonalny, zaskakujący,  ale i wzruszający czy humorystyczny. Długo byłam pod wrażeniem tego filmu, naprawdę - emocje są silne!
Polecam ten film, mimo drastycznych scen bitewnych, wręcz zbyt naturalistycznej wizji krwawej masakry żołnierzy amerykańskich, jak i japońskich, ale wiadomo, niektóre sceny można obejrzeć "przez palce" czy przy zamkniętych oczach, tak jak ja to robiłam ...




kadry z filmu - źródło z internetu.

4 komentarze:

  1. Super, że Ci się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pójście do kina, zwłaszcza z takiej okazji, jak też obejrzenie filmu Gibsona, to z pewnością miłe i silne przeżycie. Fajnie, że miałaś taką możliwość :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie żałuję, że poszłam. Film wart był tych emocji, które do tej pory siedzą we mnie. Niewykluczone, że jeszcze raz obejrzę ten film!
      Dziękuję za komentarz:))

      Usuń