Jutro wybieram się na spotkanie dziewiarek z okazji Światowego Dnia Dziergania w Miejscu Publicznym. W naszym mieście spotykamy się na Rynku Wielkim, godzina zbiórki - samo południe! Mam tylko nadzieję, że nie będzie upalnie, a jeśli tak, to że znajdziemy jakieś osłonione miejsce, by troszkę podziergać, bo w słońcu się nie da. A jak nie - to przynajmniej się zapoznamy i pogadamy o naszym hobby. W sumie takie spotkanie może być bardzo interesujące, a możliwość obejrzenia na żywo przeróżnych udziergów i metod dziergania jest bardzo kusząca. Dlaczego piszę "metod", skoro czy na szydełku, czy na drutach robimy podobnie? A no dlatego - i tu nawiążę do mojego posta o prośbę na wzór na koszyczek.
Otóż - jak moja znajoma poprosiła mnie o rozszyfrowanie tego wzoru, miałam nieco z tym kłopotu, bo zasugerowała mi, że są to półsłupki i że w jakiś sposób są one krzyżowane, że wychodzi taki "x". Co ja się namęczyłam, by odnaleźć ten właściwy splot, by w ten sposób powstawał ów krzyżyk. W sieci spędziłam dwa wieczoro-noce, bo może gdzieś jest wytłumaczenie. Co prawda znalazłam na Raverly ów wzór, ale po hiszpańsku i mimo, że był schemat, dzierganie wg niego nic mi nie dało. Półsłupki tak nie wychodziły. I proszę sobie wyobrazić - zaczęłam robić kolejną szydełkową lalkę, tym razem oczkami ścisłymi na okrągło. Jakie było moje zdumienie, gdy spod szydełka zaczęły mi wychodzić owe "krzyżyki", owe "x", które spędzały sen z powiek nie tylko mi, ale i mojej znajomej i pań, o które prosiła, by rozszyfrowały ten "wzór". I tu okazało się, że cała tajemnica tkwi w odpowiednim przerabianiu oczka - dla mnie ścisłego, dla niektórych półsłupka. Tak - ja nauczyłam się, że to jest oczko ścisłe, a nie półsłupek, który przerabiam zupełnie inaczej. Oczywiście z odpowiednim "łapaniem" wyciąganej nitki. Bo okazało się, że moja znajoma w inny sposób tę nitkę przeciąga. Ot i cała filozofia tego wzoru.
Tak więc jutro Rynek Wielki - godzina 12!
Jeszcze tylko muszę poszukać którejś zaczętej robótki, by wziąć ją do dziergania. Myślę, że będzie to moja nieskończona morelowa serweta, leżąca w szafie już chyba z rok.
Wczoraj próbowałam dobrać szydełko, bo oczywiście nie zapisałam sobie jakim ją przerabiam. A dobieranie szydełka u mnie wygląda tak - najpierw robię kilka rzędów, potem pruję. Zmieniam szydełko i znów od nowa, bo w pierwszym przypadku za ściśle, w drugim - za luźno. A i odwykłam od tak cieniutkiej nitki i szydełka, bo ostatnio robiłam grubsze rzeczy. (Zastanawiam się, czy nie zorganizować Światowego Dnia Prucia???? Ostatnio coś mi prucie lepiej wychodzi niż dzierganie - ha,ha,ha.)
No i oczywiście nie zapomnieć aparatu fotograficznego, bo przecież muszę mieć pamiątkę z takiego spotkania!
Serdecznie pozdrawiam moje kochane obserwatorki, życzę udanego spotkania, które pewnie również organizowane jest w Waszych miejscach zamieszkania, dużo wrażeń z tych dzierganych chwil jutrzejszego Dnia!
Otóż - jak moja znajoma poprosiła mnie o rozszyfrowanie tego wzoru, miałam nieco z tym kłopotu, bo zasugerowała mi, że są to półsłupki i że w jakiś sposób są one krzyżowane, że wychodzi taki "x". Co ja się namęczyłam, by odnaleźć ten właściwy splot, by w ten sposób powstawał ów krzyżyk. W sieci spędziłam dwa wieczoro-noce, bo może gdzieś jest wytłumaczenie. Co prawda znalazłam na Raverly ów wzór, ale po hiszpańsku i mimo, że był schemat, dzierganie wg niego nic mi nie dało. Półsłupki tak nie wychodziły. I proszę sobie wyobrazić - zaczęłam robić kolejną szydełkową lalkę, tym razem oczkami ścisłymi na okrągło. Jakie było moje zdumienie, gdy spod szydełka zaczęły mi wychodzić owe "krzyżyki", owe "x", które spędzały sen z powiek nie tylko mi, ale i mojej znajomej i pań, o które prosiła, by rozszyfrowały ten "wzór". I tu okazało się, że cała tajemnica tkwi w odpowiednim przerabianiu oczka - dla mnie ścisłego, dla niektórych półsłupka. Tak - ja nauczyłam się, że to jest oczko ścisłe, a nie półsłupek, który przerabiam zupełnie inaczej. Oczywiście z odpowiednim "łapaniem" wyciąganej nitki. Bo okazało się, że moja znajoma w inny sposób tę nitkę przeciąga. Ot i cała filozofia tego wzoru.
Tak więc jutro Rynek Wielki - godzina 12!
Jeszcze tylko muszę poszukać którejś zaczętej robótki, by wziąć ją do dziergania. Myślę, że będzie to moja nieskończona morelowa serweta, leżąca w szafie już chyba z rok.
Wczoraj próbowałam dobrać szydełko, bo oczywiście nie zapisałam sobie jakim ją przerabiam. A dobieranie szydełka u mnie wygląda tak - najpierw robię kilka rzędów, potem pruję. Zmieniam szydełko i znów od nowa, bo w pierwszym przypadku za ściśle, w drugim - za luźno. A i odwykłam od tak cieniutkiej nitki i szydełka, bo ostatnio robiłam grubsze rzeczy. (Zastanawiam się, czy nie zorganizować Światowego Dnia Prucia???? Ostatnio coś mi prucie lepiej wychodzi niż dzierganie - ha,ha,ha.)
No i oczywiście nie zapomnieć aparatu fotograficznego, bo przecież muszę mieć pamiątkę z takiego spotkania!
Serdecznie pozdrawiam moje kochane obserwatorki, życzę udanego spotkania, które pewnie również organizowane jest w Waszych miejscach zamieszkania, dużo wrażeń z tych dzierganych chwil jutrzejszego Dnia!
Potwierdza się powiedzenie, że diabeł tkwi w szczegółach :)
OdpowiedzUsuńUdanego spotkania Wam życzę.
Ja jutro wybieram się do fryzjera na dłuższy zabieg, to może wezmę ze sobą robótkę, w końcu to też będzie miejsce publiczne :) Ciekawe jaka byłaby reakcja otoczenia.
Pozdrawiam. Ola.
Gratulacje święto. Życzę dużo przyjemne chwile dla dzianie i twórczej inspiracji.
OdpowiedzUsuń