wtorek, 17 czerwca 2014

Słodkie rękodzieło

Moja Hania kończy osiemnaście lat dopiero w lipcu, ale z racji tego, że w klasie jest moda na przynoszenie tortów z tej okazji, nie mogło zabraknąć i jej.  Oczywiście, kto miał upiec - Mama!
No i Mama poświeciła prawie trzy dni, bo jednego dnia upiekłam jeden biszkopt, drugiego dnia drugi, a trzeciego dnia, w przeddzień zaniesienia tortu, trzeba było ów tort "stworzyć". Przyznam się, że o ile piekę tak bez okazji, to wypieki udają mi się znakomite, natomiast, jak mam piec na jakąś okazję, to zawsze jakiś czorcik ukryty nie wiem tylko gdzie, coś zawsze mi popsuje. Tym razem zrobił coś z masą owocową, bo w żaden sposób nie chciała mi się ściąć i była za rzadka. Musiałam sięgnąć po galaretki i żelatynę, by ją ratować. Przez to tort wyszedł mi troszkę krzywo, bo owa galaretkowa masa ściągnęła placki biszkoptowe na bok. Ale pocieszam się, że nikt tego nie zauważy, a jak zauważy, to pomyśli, że tak ma być (ha,ha,ha).
Dzisiaj Hania zaniosła tort do szkoły - oczywiście Tatuś musiał córci pomóc, bo "torcisko" ważyło chyba z 5 kilo i  było ciężkie!
Oby tylko w smaku nie był za słodki lub nie był bez smaku i wszystkim smakował. Zdjęcia oczywiście są, oto efekt końcowy moich zmagań z urodzinowym tortem:






Ps. godzina 14 - tort wszystkim smakował!

4 komentarze:

  1. Mniam mniam ale cudo smakowite.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja się nie dziwię,ze smakował!!!!!!!!!!!!!!!! Wygląda pysznie!!!! Jakby co...to ja chętnie degustuję;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, moje domowe łasuchy zjadły resztę tortu, którą Hania przyniosła ze szkoły!
      Jakby co... to na dziewiarskie spotkanie upiekę podobny:))))

      Usuń
    2. Nie kuś Diabełku nie kuś;)...bo zaraz coś zorganizujemy;)

      Usuń