Dzisiaj będzie coś zupełnie innego, nie związanego
z robótkowaniem, ale z równie pasjonującym moim hobby
tj. czytaniem książek. Czytam od zawsze i jest to dla mnie również odskocznia od czasami szarej rzeczywistości,
jak i wypełnienie czasu, gdy nie ma nic do zrobienia.
Wcale się nie dziwię moim córkom, które również
są książkoholiczkami, prowadzą bloga z recenzjami przeczytanych książek i nie widzą innego sposobu
na spędzanie czasu, jak z książką w ręku
(mają to po mamusi i po tatusiu - który jest z wykształcenia bibliotekarzem i również pasjonatem książek.)
z robótkowaniem, ale z równie pasjonującym moim hobby
tj. czytaniem książek. Czytam od zawsze i jest to dla mnie również odskocznia od czasami szarej rzeczywistości,
jak i wypełnienie czasu, gdy nie ma nic do zrobienia.
Wcale się nie dziwię moim córkom, które również
są książkoholiczkami, prowadzą bloga z recenzjami przeczytanych książek i nie widzą innego sposobu
na spędzanie czasu, jak z książką w ręku
(mają to po mamusi i po tatusiu - który jest z wykształcenia bibliotekarzem i również pasjonatem książek.)
Dzisiaj chciałabym zaprosić Was do zapoznania się
z bardzo świetną książką jaką ostatnio przeczytałam -
jest to książka pt. "Zawsze o tym marzyłam" autorstwa Rity Golden Gelman (z autografem autorki).
Dostałam ją w prezencie na gwiazdkę od mojej córki Hani,
którą wygrała w konkursie zorganizowanym
przez wydawnictwo Pascal.
Kiedy przeczytałam notkę Hani z jakiej przyczyny podaruje Mamie tę książkę, wiedziałam,
że czeka mnie nie lada wyzwanie. I nie chodziło tu bynajmniej o samo czytanie, ale o mój charakter, a mianowicie to, że należę do domatorów, którzy dom traktują jak azyl, którzy tylko w domu mogą się spełniać i żyć. Tą książką moja córeczka dała mi w subtelny sposób do zrozumienia,
żebym wreszcie ruszyła się z domu i za przykładem autorki odważyła się wyruszyć w podróż,
nie od razu może na krańce świata, ale bodaj do innej części Polski.
Na razie jednak wyruszyłam w podróż z autorką - w wolnej chwili wygodnie umieściłam się
na kanapie, otworzyłam pierwszą stronę i ... odjechałam.
Czytałam jednym tchem z niechęcią odrywając się do domowych obowiązków.
Jak zaczarowana przez karty książki zawitałam do Meksyku, do Gwatemali,
do Nikaragui, Indonezji, Kanady, Nowej Zelandii i Tajlandii czy do Stanów Zjednoczonych.
Czytałam ze zdumieniem o przeżyciach autorki, nie zawsze wesołych, o Jej przystosowywaniu
do odmiennych warunków życia,w jakich przyszło Jej spędzać
kilkumiesięczne pobytyw w/w krajach.
Urzekły mnie fantastyczne opisy krajobrazów tych państw (np.wodospad Aqua Azul,
gdzie w jego wodach autorka doświadczyła kąpieli, przejazd łodzią przez rzekę w środku dżungli przy szalejącej nawałnicy, przelot samolotem otoczonym ok. sześcioma tęczami
rozciągniętymi na wszystkie strony.) Opisy przyrody autorka z taką łatwością przekazuje czytelnikowi. Rzeczywiście - nie widząc fotografii (to jedyny minus tej książki
, że nie było w niej zdjęć z podróży przez te kraje) uruchomiałam swoją wyobraźnię
i w ten sposób moim wewnętrznym oczom ukazywały się cuda przyrody, kolory, gra świateł,
piękno i groza. Autorce należą się brawa za tak przepięknie przekazanie
swoich przeżyć, emocji, smutków i radości.
Przeczytałam - moja "podróż" szybko się skończyła, a marzenie o takiej podróży
zostanie we mnie na zawsze ... w marzeniach. Zachęcam do sięgnięcia po tę książkę,
kto wie, może znajdą się osoby bardziej odważne ode mnie
i po przeczytaniu jej wyruszą w podróż prawdziwą?
zostanie we mnie na zawsze ... w marzeniach. Zachęcam do sięgnięcia po tę książkę,
kto wie, może znajdą się osoby bardziej odważne ode mnie
i po przeczytaniu jej wyruszą w podróż prawdziwą?
Za podróż życia dziękuję pani Ricie Golden Gelman oraz wydawnictwu Pascal
(również mojej córeczce Hani, bo dzięki Jej uczestnictwu w konkursie
ta książka znalazła się w mojej biblioteczce.)
(również mojej córeczce Hani, bo dzięki Jej uczestnictwu w konkursie
ta książka znalazła się w mojej biblioteczce.)
Ależ proszę, Mamo. ♥ :-)
OdpowiedzUsuńI faktycznie, szkoda, że nie ma w środku tej książki zdjęć, bo można byłoby sobie popatrzeć na te tęcze rozciągnięte "na wszystkie strony" (zwłaszcza na nie!). Mamo... A może byśmy się wybrały w taką prawdziwą podróż? Hmm? Na zachętę proponuję... Włochy! :D
(Ewentualnie Norwegię.).
♥
Wiem, wiem, jak marzysz o zobaczeniu tych krajów, ja do Norwegii jak najbardziej - zwłaszcza zobaczyć fiordy. Może kiedyś?
OdpowiedzUsuńMamo, świetna recenzja! Szczególnie drugi akapit. :-)
OdpowiedzUsuńCo do książki - może ją kiedyś przeczytam. Ale najpierw muszę uporać się z innymi powieściami, haha! :-D
Pisz, Mamo, więcej takich recenzji, bo widzę, że super radzisz sobie jako recenzentka. ♥
Nie przepadam za literaturą podróżniczą, ale moja siostra ją uwielbia, dlatego myślę, że powyższa książka idealnie wpasuje się w jej gust czytelniczy.
OdpowiedzUsuńFajnie, ze macie taką blogowa rodzinę, podoba mi się to. Co do literatury podróżniczej to czytuje czasami, lubie poznawac zmagania podróżników :) No, ale wtedy towarzyszy mi uczucie zazdrości, którego nie lubię.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla córek i dla Pani.
Akurat do Basi chętnie i czesto zaglądam :)