niedziela, 23 grudnia 2018

Życzenia na Boże Narodzenie 2018 roku



 Zdrowych, spokojnych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim moim blogowym koleżankom i wszystkim odwiedzającym. 
Niech radość z Bożego Narodzenia zawsze przy Was trwa,
Wszystkiego najlepszego:))

*
Tę piękną karteczkę dostałam od Oli - przepięknie wyhaftowana, zrobiona własnoręcznie.
Od lat podziwiam Oli hafty, każdy jest misterny, cudowny!
Bardzo dziękuję Ci Olu - raz jeszcze za piękną karteczkę i za świąteczne życzenia:))))

poniedziałek, 26 listopada 2018

Mleko kokosowe



Ze względu na nietolerancję pokarmową, w tym przypadku - nabiału - 
szukamy przepisów na mleko zastępcze - roślinne. 
Najczęściej robimy kokosowe, bo smaczne i w miarę tanio wychodzi jego produkcja.
W sklepie za puszkę 200 ml mleczka kokosowego zapłacić trzeba ponad 10 zł; 
za jedną paczkę wiórków kokosowych 100g około 3 - 5 zł, 
z tej porcji otrzymujemy prawie 1 litr - kalkulacja - czysty zysk:))
W internecie przepisów sporo, więc i wybierać nie trzeba długo.
Potrzebujemy zatem jedną paczkę wiórków kokosowych 100g i przegotowaną wodę.
Zalewamy zatem w garnku wiórki ciepłą wodą tak, by woda przykryła warstwę kokosową.
Najlepiej zrobić to wieczorem i wstawić, po wystygnięciu, na całą noc do lodówki.
Rano trzeba podgrzać zawartość garnka  do temperatury 70 st.C.
Przed blendowaniem odlewam część wody. Miksowanie trwa  sporo czasu - 
im dłużej tym więcej uzyskamy wartościowego mleka. 
Potem odcedzamy wiórki i i ponownie zalewamy je tamtą odlaną częścią wody - 
ja jeszcze raz podgrzewam, by zalewać ciepłą.
 Zostawiamy na jedną / dwie godziny.
Podgrzewamy i blendujemy - też długo.
Przecedzamy i wlewamy  otrzymane mleczko do tego z pierwszego blendowania.
I gotowe - delektujemy się pysznym mleczkiem kokosowym.
Wiórki wykorzystujemy na placki albo na ciastka jaglano - kokosowe.




Smacznego!

UWAGA:

Można kupić ekologiczne wiórki kokosowe, które nie zawierają szkodliwych
substancji konserwujących i z nich sporządzać pyszne mleko.
Natomiast te zwykłe lepiej jest wypłukać z zawartości szkodliwych substancji konserwujących
 i sparzyć gorącą wodą przed robieniem mleka.

wtorek, 13 listopada 2018

Kreacja w bieli - dla Barbie

Wnuczka  mojej koleżanki Irenki dostanie ode mnie kolejne ubranko dla lalki Barbie,
na które składa się sukieneczka, chusta i opaska na włosy:)) 











W przygotowaniu jeszcze parę ciuszków dla lalki; 
będące przerywnikiem między ukończonym szydełkowym kardiganem, a kolejnym sweterkiem:))

piątek, 9 listopada 2018

Szydełkowy kardigan - sesja zdjęciowa



Zgodnie z obietnicą zapraszam na sesję zdjęciową szydełkowego kardigana.
Udało mi się nawet namówić Basię na parę zdjęć, zatem miałam okazję zobaczyć, 
jak ten sweter układa się na innej figurze niż moja. 
Myślę, że swobodnie może go i córcia nosić.
Tak wygląda w nim Basia:








Tak wyglądam w nim ja:






Rozmiar uniwersalny!
Sweter robiony szydełkiem nr 3, z cieniutkiej wełenki.
Wzór to słupki reliefowe 4/4  - 
 4 słupki reliefowe od przodu, 1 o. łańcuszka, 4 słupki reliefowe od tyłu - 
przerabiane przez 4 rzędy, a potem zmiana:
4 słupki reliefowe od tyłu, 1 o. łańcuszka, 4 słupki reliefowe od przodu,
przerabiane przez 4 rzędy i kolejna zmiana.
Plisa to również słupki reliefowe 4/4.
Na sweter poszło mi około 80 dkg cienkiej wełny.
Sweter przerabiany od góry.
Oczywiście całość zrobiłam bez zszywania.
Jedynie boki kieszeni są przyszyte do swetra.
Teraz najważniejsza sprawa to pranie; 
zastanawiam się w jakim płynie go uprać, by go nie sfilcować;
prawdziwa wełna jest raczej trudnym materiałem do prania.
Pamiętam, że niejeden sweterek z wełny zmarnował mi się po praniu, 
teraz szkoda by mi było zaprzepaścić kilka miesięcy pracy
przez nieumiejętne pranie.
Macie może jakieś rady, jak wyprać taki sweter?

niedziela, 4 listopada 2018

Preludium

do szydełkowego kardigana:


Trzy razy zmagałam się z tym samym wzorem i z tym samym projektem na sweter szydełkowy.
 Jedynie zmiana koloru i innego rodzaju włóczki była jakąś odmianą w tym zmaganiu. 
Po raz pierwszy sweter robiłam ze sprutej bawełnianej włóczki Dropsa, której zabrakło mi na plisę. 
Nie - nie skusiłam się na zamówienie kolejnych motków, a jeszcze jak się okazało,
 że sweter jest dość ciężki i nawet córcie nie chciały go mieć i nosić, bez żalu go sprułam.


 Drugi raz zrobiłam w takim kolorze:



Cóż - mimo, że było o wiele więcej motków niż tej bawełnianej, również zabrakło włóczki
i również sprułam go, nawet nie robiąc zdjęcia całości:((.
Właściwie miałam już serdecznie dosyć w dzierganiu na szydełku tego swetra,
ale wtedy dostałam od Wiktorii  mnóstwo włóczek , więc wybrałam szpulę beżowej wełenki
 i ponownie zaczęłam dziergać tym samym wzorem kolejny sweter. 
W miarę dziergania przychodziły mi do głowy nowe pomysły jak ma ten sweter wyglądać.
Inspirowałam się nawet swetrami Izy z fb grupy KA LGMP.
 A ile razy był pruty! Już nawet jak był na ukończeniu to okazało się,
że jest za szeroki ponad linią bioder - musiałam pruć plisy i kilkanaście cm od dołu.
 Z plisą wykończeniową było tak samo: najpierw kilka razy za mało oczek,
 potem raz za dużo, w końcu za którymś razem w sam raz.
I tak po kilku miesiącach zmagań z projektem szydełkowego kardiganu
jestem już w trakcie dziergania ostatnich rzędów kieszeni.
Korzystając z pięknej pogody w sobotę Hania zrobiła mi sesję zdjęciową,
pokazuję na razie jedno zdjęcie, natomiast w następnym poście pokażę całość sesji.


I oczywiście zrobię coś przy kieszeniach, bo mi nie pasuje ich wykończenie.

czwartek, 25 października 2018

Wspomnienie lata - ogrodowe bratki; zaproszenie na fanpejdż na fb i profil na Instagramie:))

Bratki - piękne, maleńkie kwiatki były również ozdobą mojego ogródka:








W tym roku z powodu suszy nie miałam ładnych kwiatów; cieszyłam się każdym, który zakwitł,
 nawet tymi właśnie bratkami;  delikatne łodyżki wyciągały się do słońca, rekord wzrostu pobił ten oto "egzemplarz", który przebił się przez liście piwonii i wysunął główkę,
 jakby chciał sprawdzić, kiedy wreszcie spadnie choć jedna kropelka deszczu:


Oj nanosił się codziennie mój mąż wody z osiedlowej studni,
 by choć troszkę moje zasadzone roślinki, łyknęły po parę kropel wody.

*

Zapraszam na moją stronkę na facebooku: Małgosia Szydełkuje oraz na Instagrama.
Obsługą  zajmują się moje córeczki; ja dopiero się uczę tych technicznych zawiłości.
Przyznaję, że i coraz częściej bywam na fb z przyczyn osobistych - 
tam mam możliwość pogaduszek z moimi bliskimi i znajomymi:))
A doba jest taka krótka: nieźle się muszę z czasem nagimnastykować,
 by ogarnąć i prace domowe i dzierganie na drutach i szydełku,
 na spotkanie z przyjaciółkami oraz na siedzenie przy komputerze na pogaduszkach
 i na szukaniu inspiracji nowych projektów oraz na zaglądaniu na moje ulubione blogi:))
Pewnie macie tak samo, więc rozumiecie moje dylematy:))
Bardzo serdecznie pozdrawiam moich wszystkich Obserwatorów oraz Odwiedzających -
cieszę się Waszymi komentarzami i dobrymi słowami - dziękuję:)))

niedziela, 7 października 2018

Gofry bezglutenowe

Tym razem bez mojej pomocy Basia "stworzyła" przepis na bezglutenowe gofry; 
pyszny deser w sam raz na niedzielne popołudnie do gorącej herbatki.


W misce wymieszała te składniki, które miała "pod ręką":
po parę łyżek mąki sojowej, mąki gryczanej, mielonych orzechów włoskich, 
1 łyżkę nasion Chia, dolała napój migdałowy i miód gryczany. 
Dokładnych proporcji nie podam, bo przepis powstał spontanicznie, 
w każdym razie ciasto miało konsystencję gęstej śmietany.
A potem tylko pieczenie w gofrownicy.





Gotowe gofry Basieńka zaserwowała sobie z bananami i miodem;
a dla Mamusi, czyli dla mnie na spróbowanie z konfiturą wiśniową, 
oczywiście zrobioną przeze mnie:)))
 Gofry bardzo nam posmakowały.
Mamy więc kolejny, wypróbowany przepis na potrawę 
pozbawioną alergizujących córcię składników pokarmowych.


Smacznego!

poniedziałek, 1 października 2018

Chlebek Basi

Odkąd po testach alergologicznych okazało się, że moja córcia Basieńka ze swojej diety 
musi wykluczyć: ryż, pszenicę, ziemniaki, nabiał, jajka, kukurydzę, niektóre owoce i warzywa, 
a także inne krzyżujące się z alergenami wziewnymi, 
zaczął się dla Niej i dla mnie trudny czas przygotowywania posiłków, 
w których składzie nie powinno być alergizujących produktów. 
Oczywiście wszystkiego na raz nie wyeliminujemy z diety, bo to nawet byłoby szaleństwem 
pozbawiać nagle organizm dopływu potrzebnych składników odżywczych, 
ale sukcesywnie odstawia córcia te, których jeść nie musi
 i które rzeczywiście alergizują ją po ich zjedzeniu.
Najbardziej spektakularne jest odstawienie chleba, bułek, placków i tego wszystkiego,
 co wytworzone jest z mąki białej i żytniej. Moja córcia nie może jeść pysznych kanapeczek, 
co do tej pory uwielbiała, zatem i zabranie drugiego śniadania do szkoły jest dla niej  problemem. 
Dlatego też szukamy przepisów na pieczywo bezglutenowe, ale również takie, 
które nie ma w swoim składzie mąki kukurydzanej i ryżowej.
W sklepie zamówiłyśmy specjalny chlebek - koszt takiego to ok. 12 zł, waga 200 g  - 
uznałyśmy, że za taką cenę, to same będziemy piekły, pod warunkiem, 
że w internecie znajdziemy odpowiedni przepis.
O ile przepisów na pieczywo bezglutenowe jest tysiące, 
to przepisu na chlebek bezglutenowy bez mąki ryżowej, skrobi ziemniaczanej 
czy kukurydzanej jest "jak na lekarstwo".
Metodą prób i błędów opracowujemy swój własny przepis, choć posiłkujemy się oczywiście 
przepisami z sieci, na przykład z tego, eliminując z przepisu to, co alergizuje.
W taki właśnie sposób upiekłyśmy "chlebek Basi".


Oto składniki, które użyłyśmy do jego wypieku:
1 opakowanie 100 g ziaren z dyni
1/2 szklanki zmielonych ziaren z dyni
2 szklanki płatków jaglanych
1 szklanka płatków gryczanych
4 łyżki nasion Chia
2 szklanki zmielonych orzechów włoskich
80 g oleju kokosowego
1,5 łyżeczki soli jodowanej 
4 szklanki gorącej wody
Składniki suche  wymieszałam i wlałam rozpuszczony olej kokosowy.
Ponownie wymieszałam i dolewałam stopniowo gorącą wodę.
Mieszałam dość długo, by suche składniki dobrze wchłonęły wodę.


Wyrównałam powierzchnię ciasta w misce i pozostawiłam na 15 minut.
W tym czasie przygotowałam dwie keksówki - na dno dałam papier do pieczenia,
 posmarowałam wnętrze formy olejem kokosowym i posypałam zmielonymi orzechami włoskimi.


Wyłożyłam ciasto, wyrównałam powierzchnię i polałam wierzch 1 - 2 łyżkami ciepłej wody.
Odstawiłam na co najmniej 2 godziny w ciepłe miejsce.


Keksówki wstawiłam do rozgrzanego piekarnika.
Chlebek piekł się około 1,5 godziny.
Skorzystałam jeszcze z porady z tego przepisu, by chleb wyjąć z formy, 
przełożyć na kratownicę i dopiec ok. 15 minut.
Mimo, iż to zrobiłam, w moim piekarniku, bez termoobiegu, taki "myczek" nie spełnił swojego zadania; chlebek troszkę się wysuszył i skórka było przypieczona za mocno.
Ale jak pisałam wcześniej - metodą prób i błędów dojdziemy wreszcie do celu, 
to jest - do upieczenia bardzo dobrego dla Basi chlebka.


Chlebek nie jest "wyrośnięty", w środku pulchny, skórka jak na mój gust za bardzo wypieczona,
ale w smaku bardzo dobry: lekko gryczany, ziarenka dyni chrupkie, 
wyczuwalny smak orzechów włoskich.
Ze świeżym, prawdziwym masełkiem wyśmienity!


 Smacznego!