środa, 28 lutego 2018

Szydełkowa serwetka do koszyczka wielkanocnego

Serwetka do koszyczka wielkanocnego, zrobiona baaardzo dawno temu - tak dawno, że nawet
 nie pamiętam kiedy ją dziergałam - doczekała się wreszcie pokazania na blogu:




I tak jak przyglądam się jej na zdjęciu, to końcowe rzędy przypominają mi kształt - brrr - czaszek - co przyznam, wcale nie było zamierzonym efektem:((.
Czy Wy też nie odnosicie takiego wrażenia?
Hmm - i co ja teraz zrobię? Nie spruję, to na pewno, ale i kłaść do koszyczka też nie będę!
Macie jakieś pomysły?
Przerobić na sukienkę dla lalki?

środa, 14 lutego 2018

Szydełkowy zestaw dla Kornelii; Walentynki

Kolejne ciuszki dla Kornelii doczekały się sesji fotograficznej. 
Oj, długo zabierałam się za zrobienie zdjęć wszystkich szydełkowych, lalczynych kreacji,
 a i tak zrobiłam na razie tylko tę.
Dziergać te mini ciuszki uwielbiam, ale już co do zdjęć, to nie bardzo mi się chce. 
Najważniejsze, że wykorzystuję resztki włóczek i powoli pozbywam się zapasów małych kłębuszków.
Tym razem Kornelia wystąpiła jako chłopczyca:








kaszkiet, bluzeczka, ogrodniczki:

"jestem taka malutka" :

*
Dzisiaj jest Dzień Zakochanych - Walentynki - dużo miłości życzę wszystkim:))

wtorek, 13 lutego 2018

Deser Oreo o smaku toffi

Moja Basia jest fanką słodkości pod nazwą "Oreo". 
Na swoją Osiemnastkę zaproponowała, bym zamiast tortu (który i tak będzie, ale dopiero na uroczyste urodzinowe spotkanie rodzinne - bo moja Hania ma teraz sesję i nie może przyjechać, mojej siostrze i szwagrowi również nie pasuje w tym tygodniu przyjazd, więc musimy zgrać przyjęcie urodzinkowe Basiuni w terminie zadowalającym wszystkich. W końcu moja Hania też miała kilkakrotnie urządzaną Osiemnastkę, to i Basieńka może mieć również - prawda?) 
- zrobiła dla niej taki misz-masz Oreo. Kupiłyśmy zatem potrzebne produkty i po przyniesieniu do domu zabrałam się za zrobienie tego deserku.
1 mleczna czekolada Oreo
1 paczka ciasteczek Oreo
1 Śnieżka
0,5 l śmietanki 30 %
0,5 kg  lodów śmietankowych Toffi

Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, dodajemy parę łyżek śmietanki 30 %, podgrzewamy i mieszamy, by dobrze oba składniki połączyć. 
Resztę śmietanki miksujemy ze Śnieżką i gdy jest "ubita", sukcesywnie dodajemy lody - ok.3/4 porcji, nadal miksując. Ubitą masę wlewamy do pucharków lub szerokich szklanek.
Wlewamy gorącą czekoladę, by zanurzyła się w masie. 
Wstawiamy natychmiast do zamrażarki.
Odkładamy po 1 sztuce na szklankę całych ciasteczek do dekoracji, natomiast resztę przeznaczamy do rozgniecenia wałkiem. Wyjmujemy z zamrażarki ubitą masę, 
kładziemy po kulce pozostałych lodów, posypujemy rozkruszonymi ciasteczkami 
i dodajemy jedno całe ciasteczko do dekoracji. 
Ponownie wstawiamy do zamrażarki. 
Wyjmujemy przed samym podaniem.



Smacznego!

piątek, 9 lutego 2018

Pizza drożdżowa na mleku

Dla smakoszy tej znanej na cały świat potrawy, z przyjemnością dzielę się wypróbowanym przepisem, szczególnie, że dzisiaj przypada Światowy Dzień Pizzy:))


Na pewno większość z nas lubi tę potrawę. Ma ona to do siebie, że z jakiegokolwiek zrobimy ciasta, jakiekolwiek damy dodatki, to i tak otrzymamy wspaniałe danie. Najlepsza jest oczywiście na cieście drożdżowym, ale i z ciasta ziemniaczanego (przepis wkrótce)- również smakuje.
 Zatem, by nie przedłużać:
2 szklanki letniego mleka
4 szklanki mąki pszennej
50 g świeżych drożdży
1-1,5 łyżki cukru
4 łyżki oleju lub oliwy z oliwek
1 łyżka soli

Do garnuszka wkładamy drożdże, zasypujemy cukrem i mieszamy, aż się rozpuszczą, dodajemy parę łyżek letniego mleka, mieszamy i wsypujemy tyle przesianej mąki, by otrzymać rozczyn gęstej śmietany. Po wymieszaniu odstawiamy w ciepłe miejsce, by drożdże zaczęły "pracować".
Resztę mleka wlewamy do miski, dodajemy przesianą mąkę, olej lub oliwę, sól i mieszamy, by składniki mogły się połączyć. Gdy rozczyn zwiększy swoją objętość wlewamy go do miski i łączymy z pozostałymi składnikami. Przekładamy na stolnicę i zagniatamy dotąd, aż ciasto będzie dobrze wyrobione i nie będzie kleić się do rąk. Możemy podsypywać niewielką ilością mąki, by ciasto nie przyklejało się do stolnicy, ale w zasadzie nie powinno. Po wyrobieniu przekładamy do miski i wkładamy do lodówki na co najmniej godzinę.
W tym czasie przygotowujemy ulubione dodatki na pizzę: 
przesmażone pieczarki z cebulką,
wędlinę, 
paprykę - czerwoną i żółtą
pomidory, 
oliwki, 
cukinię,
ser żółty
ketchup łagodny lub pikantny
i co nam jeszcze wyobraźnia podpowie, by otrzymać swoją ulubioną pizzę:)). 
U mnie dodatki prezentowały się tak:


Z przypraw użyłam: pieprz mielony, czubricę zieloną, przyprawę do pizzy, zioła prowansalskie.
Po leżakowaniu ciasta w lodówce - powinno zwiększyć swoją objętość -  wyjmujemy je i na stolnicy 
wyrabiamy je jeszcze przez parę minut. Dzielimy na części - u mnie trzy. Formę/blaszkę wykładamy
 papierem do pieczenia i skrapiamy olejem. Rozwałkowaną część ciasta przekładamy na blaszkę. 
Rozciągamy tak, by placek zajął nam całą powierzchnię. Smarujemy ketchupem lub przygotowanym sosem pomidorowym. I na tak przygotowanym placku układamy swoje ulubione dodatki.
Posypujemy porcją przypraw i stawiamy na kuchence gazowej, której piecyk rozgrzewa się, na parę minut. Potem wkładamy do piekarnika i pieczemy 25/30 minut w temperaturze 200 stopni C.
UWAGA: przed końcem pieczenia - tak ze 2  minuty, wyjmujemy z piekarnika i posypujemy startym, żółtym serem. Wkładamy ponownie i czekamy, aż ser się rozpuści. Szybciutko wyjmujemy!

Tak prezentują się moje - 

bez oliwek dla Tatuśka i dla nas:


moja i Basi ulubiona z pieczarkami i z oliwkami:


dla mojego męża, który nie lubi pieczarek: 


Tyle upiekłam z tej porcji ciasta.
Najlepsza zaraz po upieczeniu, ale i na drugi dzień - odgrzana w piekarniku czy mikrofali
 jest równie pyszna!
Smacznego!

czwartek, 8 lutego 2018

Sweterek na drutach wzorem ryżowym

Sweterek dla Basi skończyłam dokładnie na Jej 18 Urodziny
Dość długo leżał w koszu z niedokończonymi robótkami, 
od czasu do czasu wyciągałam go i dziergałam, 
ale i tak odkładałam, by sięgnąć po kolejną robótkę. 
Pełna mobilizacja była w ubiegłym tygodniu, kiedy to o nim pisałam w tym poście. I choć zwlekałam z ukończeniem jeszcze parę dni, to już weekend poświęciłam tylko na jego ukończenie. 
W dodatku z plisą miałam najwięcej kłopotów - nie mogłam nabrać odpowiedniej ilości oczek wokół dekoltu  - to za mało, to za dużo, to znów za mało i w sumie gdy nabrałam kolejny raz, postanowiłam już nie pruć - jak wyjdzie tak wyjdzie. 
Przerobiłam podwójną plisę i podszyłam dekolt od spodu swetra. 
Basi spodobało się takie wykończenie, nawet bardziej niż gdy ukończyłam plisę pierwszy raz 
i zakończyłam oczka, by mogła przymierzyć. 
To wtedy okazało się, że jest za dużo oczek i trzeba pruć. 
Najważniejsze, że sweterek został przez Basię w całości zaakceptowany, bo obawiałam się, że się
nie spodoba  i będę musiała albo spruć (!!!), albo sama nosić (!!!), albo przypadnie  Hani. 
I tak kolejna robótka "spadła" z listy "robótki do ukończenia":)).







Włóczka Drops Baby Merino
100 % wełna
50 g / 175 m
zużycie ok. 6,5 motka
druty z żyłką nr 5
kolor mix 37 - jasna lawenda
wzór - ryż 1/1//2

wtorek, 6 lutego 2018

Faworki na piwie i ... 18 lat mojej Basieńki


Zawsze kupowałam  faworki w cukierni. Po co się męczyć ich smażeniem, skoro te moje ulubione mogłam kupić w ilości takiej, jaką mogłam zjeść - niezbyt dużo, bo i tak były syte:)).
Przeglądając stronki w poszukiwaniu inspiracji na sweterek, znalazłam przepis na "faworki na piwie"
 i szybciutko zapisałam w swoim kulinarnym zeszyciku. 
(To już nie pierwszy raz, jak między wzorami znajduję jakieś zdjęcie kulinarne 
i sposób wykonania tejże potrawy).
Oczywiście, jak zawsze, nie zapisałam sobie źródła, więc nie mogę Was tam odesłać, ale na pewno wystarczy wpisać w google szukany temat i znajdzie się setka - co najmniej - przepisów na nie.
Zatem podam Wam ten przepis, który znalazłam i który wydał mi się w miarę szybki w realizacji:

2 szklanki mąki pszennej
4 żółtka
1/2 szklanki jasnego piwa
1 łyżkę masła
Szczyptę soli
Cukier puder
Tłuszcz do smażenia - użyłam oleju uniwersalnego w ilości 0,9 l
Użyłam podwójnej porcji i wyszło mi ok. 250 faworków.

A teraz krok po kroku sposób robienia faworków.
Wypróbowany przeze mnie i naprawdę wart polecenia.
Na stolnicy - do przesianej mąki dodajemy żółtka, schłodzone masło, sól. 
Siekamy nożem i wlewamy powoli piwo, łącząc do środka. 
Potem zagniatamy ciasto rękami, w miarę dokładnie, dotąd, by nie kleiło się do rąk.
Ciasto dzielimy na dwie, trzy części i wybijamy go wałkiem co najmniej 5 minut.

Owijamy folią, by nie wyschło i wkładamy do lodówki na godzinę. 
Wyjmujemy i znów na stolnicy wybijamy wałkiem przez kolejne 3 - 5 minut. 
Każdą porcję trzeba cieniutko rozwałkować.
Wycinamy prostokątne paseczki, które w środku nacinamy i formujemy faworki:


Olej wlewamy do szerokiego garnka, rozgrzewamy go, robimy próbę wrzucając kawałeczek ciasta. 
Jeśli błyskawicznie wypływa i się smaży, zaczynamy wrzucać nasze faworki. 





Nie za dużo na raz! I teraz najważniejsza czynność - ponieważ smażą się naprawdę błyskawicznie, 
musimy pilnować i przekładać faworki na drugą stronę. 
Odsączamy na łyżce cedzakowej i kładziemy na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym,
 który często zmieniamy. 


Faworki przekładamy do salaterki i posypujemy cukrem pudrem:



Są pyszne, niezwykle kruche i delikatne!
Smacznego!

Tam z tyłu za faworkami - upieczona pizza, na którą przepis podam Wam w następnym z postów. Muszę przyznać, że trudno znaleźć doskonały przepis na nią, ale mam swój ulubiony, wypróbowany i zawsze się udający. Dzisiaj upiekłam trzy rodzaje pizzy, faworki i kulki serowe, które - choć moim faworytem kulinarnym nie są - to jednak może komuś ten przepis się spodoba.


Nie zabraknie na ostatki i coś zimnego - "deser Oreo" -



wg pomysłu mojej córci Basieńki, która to 5 lutego obchodziła 18 lat i która teraz 
cały tydzień kontynuuje i kontynuować będzie tę wspaniałą dla niej uroczystość:))


Moje najmłodsze kochanie - Basieńka :))

sobota, 3 lutego 2018

Szydełkowa chusta "granny"

Kolejna chusta szydełkowa, tym razem przerabiana ściegiem "granny", 
zapewne będzie moją ulubioną na chłodne, letnie wieczory. 
Dlaczego nie na teraz? Bo nie pasuje mi do żadnej kurtki, a  gdyby nawet, 
to byłoby mi w niej za gorąco. Zimy prawdziwej nie ma, wystarczy pozapinać 
guziki w kurtce pod samą szyję i jest mi cieplutko. 
A chusta będzie jak znalazł na wiosenne i letnie spacery z kotkami pod blokiem:))













Zużyłam 3 motki Glanzperle 50 g /200 m (zielony) i 1 motek Super Perle 100 g / 400 m (biała)
Obie włóczki to 100 % akryl.
Szydełko nr 5.
Wymiary - 180 // 125/125

Włóczkę zieloną wykorzystałam prawie do końca. 
Oczywiście najwięcej czasu poświęciłam dopasowaniu zakończenia chusty, tak by jak najmniej tej zielonej zostało. Nie było to łatwo, bo na plisę, którą chciałam wykończyć chustę włóczki 
by zabrakło, z kolei przy najprostszym zakończeniu sporo mi zostawało. 
Tak więc musiałam o ozdobnej plisie zapomnieć i przerobić naokoło podobny wzór do "granny". 
I tak jak kiedyś wciągnął mnie wzór "węzły Salomona" i narobiłam nim kilka chust, tak teraz marzy mi się kolejna "granny", tym razem z wykorzystaniem różnych kolorów i sporo większa od tej:))

Korzystałam z tego schematu, troszkę go modyfikując:


 zaczynałam 4 oczkami łańcuszka; między grupą trzech słupków przerabiałam 1 oczko łańcuszka,
kończyłam po trzech słupkach: 1 oczkiem łańcuszka i 1 słupkiem wbitym w trzecie oczko łańcuszka poprzedniego rzędu.
*
Dzisiejszy dzień dosyć ponury, ale mimo tej aury za oknem, 
życzę słoneczka na niedzielny wypoczynek :))