sobota, 26 października 2019

Paola Reina - moja nowa modelka

Dawno pokazywałam nowe ubranka dla lalek.
 Kolekcja dla Barbie wciąż rośnie, bo i resztek włóczek co nie miara,
 a innych pomysłów na ich wyrobienie na razie nie mam.
Niektóre Panie z takich niteczek potrafią wyczarować przecudne kocyki,
 chusty, kapy, nawet dywaniki,
ja natomiast przeznaczam je na takie ubranka.
Co prawda na brak czasu się nie skarżę, choć przydałoby się go znacznie więcej
 na "uprawianie" mojego hobby, więc też od czasu do czasu,
 między sweterkami dla córek czy dla mnie, 
staram się wyrabiać te resztki i wykreowywać nietuzinkowe stroje.
Trochę przydługi ten wstęp i pora przejść do meritum.
Otóż - jakiś czas temu, gdy moje hobby poszerzyło się o dzierganie tychże ubranek,
 wykorzystywałam jako modelki do prezentacji strojów lalki moich córek.
Zaglądałam też na blogowe strony, gdzie mogłam oglądać prawdziwe arcydziełka
szyte lub robione na drutach bądź szydełku dla lalek.
Jednym z tych blogów jest blog Oli - dla mnie to przyjemność tam gościć;
 lalki Oli żyją swoim życiem.
Ostatni wpis Oli był bodźcem do zaprezentowania mojej nowej lalki, 
na którą "zachorowałam" dość dawno - była to hiszpańska lalka Paola Reina - 
a  marzenie małej dziewczynki siedzącej we mnie
spełniłam i kupiłam takową z najdłuższymi włoskami, jakie były w ofercie:))
Jednakże lalka nie posiadała ubranek, na sobie miała tylko majteczki.
O lalkach tych możecie poczytać np. pod tym linkiem:
tam też, w tym sklepiku, dokonałam zakupu tej ślicznotki.
Leżała dość długo w pudełku, bo czasu na zajęcie się nią nie miałam, aż do wczoraj,
kiedy to wydziergałam pierwsze ubranko dla Paolki - 
płaszczyk i czapeczkę.
I w tej kreacji prezentuję ją po raz pierwszy na moim blogu, 
na facebooku, na swojej stronie oraz na instagramie:))







Prawda, że jest urocza?


Takie długie włosy ma ta lalka.
A tak przyjechała do mnie:


Płaszczyk i czapeczka zrobione są z resztek włóczki Brazilia Hip,
z której zrobiłam dwie chusty.
Włóczka ta składała się z trzech różnych nitek powiązanych ze sobą.
Do chust wykorzystałam jedną nitkę, pozostałe oddzielałam i zwijałam w kłębuszki.
I te kłębuszki nareszcie mogłam do czegoś wykorzystać:))
Wzór jest prosty -  oczka ścisłe i słupki.
Płaszczyk robiony od góry, w linii talii oczka dodane w celu poszerzenia obwodu.
Przy szyi pętelki z 8 oczek łańcuszka - podwójne, na dole i wzdłuż zapięcia
pętelki z 5 oczek łańcuszka - pojedyncze.
Od porcelanowych lalek "pożyczyłam" skarpetki i buciki,
jak również stojak, który idealnie spełnił zadanie utrzymania lalki w pionie.

Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkie małe dziewczynki siedzące w nas samych:))))

niedziela, 13 października 2019

Na drucikach i na szydełku - dzieje się ...

Co prawda rzadko pokazuję nieukończone robótki, ale obecnie robię trzy na raz, 
więc znów będzie cisza na moim blogu.
Pierwsza robótka to sweterek dla Hani -   


zaczęty dość dawno, ale dzierganie na takich cieniutkich drucikach to droga bez końca:))
Druga robótka to też sweterek dla Hani - 


z włóczki Wonder Me marki LGMP i Manufaktura Pasji.
Zamówiłam tę włóczkę, by zmierzyć się z  nową propozycją włóczkową,
jaką stworzył wyżej wymieniony duet.
Szary kolor dla Hani, blady róż dla Basi:


Przerywnikiem drucików jest oczywiście szydełko i nim wyrabiam zapasy włóczek;
które przerabiam na taki sobie pledzik:


Wzór wybrałam prosty i nawet szybko te kwadraciki powstawały, 
ale już łączenie tychże elementów to dla mnie niezwykle żmudna i nudna dłubanina.
I jeszcze nudniejsze będzie chowanie nitek po lewej stronie koca.
Jest ich mnóstwo - najwięcej w żółtym kwadracie.

Jedyny plus dziergania takiego pledu to zmniejszenie zapasów.
Spora jednak część czeka na swoją kolej i na pomysły ich wykorzystania.
Od czasu do czasu robię sobie włóczkową inwentaryzację
i oszacowuję, czy naprawdę aż tyle włóczki mi potrzeba.
Spakowałam włóczki, z których na pewno nie dziergałabym i oddałam koleżance.
Posegregowałam kolorami i włożyłam w  przezroczyste pokrowce po poduszkach.
To bardzo ułatwia mi wgląd we włóczki.
Jeszcze muszę ponownie spisać sobie nieukończone od kilku lat robótki:
firanka, serwetki, obrus Bratowej i inne.
Aż dziw, że tyle lat nie zabieram się za nie i nawet nie mam ochoty
zaglądać w miejsce, gdzie są złożone:(((

Stąd wniosek, że najbardziej potrzebny jest czas i wena,
 która oby mnie na jesienne dni nie opuściła, 
bo różnie z nią w tym okresie bywa.
Na razie nie narzekam, dziergam wykorzystując każdą wolną chwilę.

To tyle na razie; znikam i do następnego wpisu.
 Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy o mnie nie zapominają i tu zaglądają:)))

wtorek, 1 października 2019

Dwukolorowa bluzka bawełniano - lniana

Szydełkowa bluzka powstawała bardzo mozolnie; właściwie to nie miałam konceptu na to,
 jak w ostateczności ma wyglądać i  w sumie to nawet zastanawiałam się, 
czy aby zaczętej naprawdę dość dawno robótki nie spruć
 i nie przeznaczyć włóczki na coś innego, albo po prostu komuś oddać, 
gdy właśnie przeznaczałam niektóre moteczki na pozbycie się z zapasów.
Leżała sobie i leżała w koszyku nieskończonych robótek, 
aż w końcu przyszedł czas na zmierzenie się z tym projektem, 
który zupełnie inaczej był planowany, a zupełnie inaczej został ukończony.
Wyszło jak wyszło - nie jestem zachwycona, jak zawsze zresztą, 
ale kilkunastokrotne prucie dość sporych fragmentów tak mnie zmęczyło, 
że postanowiłam tego więcej nie popełniać i gdy tylko odpowiedni załapałam rozmiar 
na obwód moich krągłości, nie bacząc na to co wyjdzie, kontynuowałam dzierganie.
Po ukończeniu tej bluzki ani razu nie założyłam jej na siebie -
poza oczywiście przymiarką aż do ukończenia -
 i nie mam nawet sesji zdjęciowej poza domem.
Muszę natomiast przyznać, że leży na mnie ... idealnie!!!
Nic nie odstaje - a to się zdarzało przed pruciem,
 i co najważniejsze - na linii brzucha nic nie opina.
Zdjęcia podwójne, niemalże takie same, ale wpinam je wszystkie jakie mam w folderze:))




 
Bluzka wykonana z beżowej Sonatki i z czekoladowej włóczki lnianej.
Szydełko nr 5 i szydełko nr 3,5.
Bluzka będzie noszona w następnym letnim sezonie -
mam taką przynajmniej nadzieję:))