Na razie jestem monotematyczna - i tym razem sukieneczka dla lalki.
W zestawieniu z chustą:
bez chusty:
z kołnierzykiem i kapelusikiem:
Sukienka wiązana z tyłu; miałam co prawda guziczek dobrany do koloru sukieneczki,
ale - niestety - gdzieś mi "wcięło" przygotowane do przyszycia małe guziki
i musiałam do tej, jak i do innych, dorobić właśnie takie wiązania:
Na trawnikach sporo kwitnącej stokrotki, jak i koniczyny;
zaczynają już kosić, więc nazrywałam te kwiaty, które bardzo lubię,
bo przypominają mi dziecięce lata; mieszkaliśmy w "wiejskiej" dzielnicy miasta,
niejednokrotnie z powrotu z zabaw przynosiłam naręcza polnych kwiatów.
Dopiero potem ulica nasza zamieniła się w przemysłową -
po obu jej stronach powstawały zakłady pracy.
Mój ś.p. Tatuś był kierownikiem budowy niektórych z tych obiektów.
Dziś nie ma śladu w większości po nich.
Po Zakładach Mięsnych został tylko komin, na ich miejscu zbudowano galerię handlową.
Tak oto prywatyzacja, a raczej jedna rządząca frakcja zniszczyła dorobek ludzi,
nie tylko tych co budowali, ale i tych, co przez tyle lat pracowali w owych zakładach.
Cóż, życie toczy się nadal, zmieniają się ulice, dzielnice, całe miasta.
Szkoda tylko, że infrastruktura zaczyna przypominać księżycowy krajobraz
i coraz mniej takiej właśnie dziko rosnącej zieleni,
a jeśli już na osiedlu, na trawnikach takowa rośnie, to długo nie cieszy swoim wyglądem.
Wykoszą i tyle!
Serdecznie pozdrawiam w tę bardzo zimną i deszczową, ostatnią sobotę maja.