Śledzie przyrządzone w ten sposób nie mają nic wspólnego z potrawą "ryba po grecku".
Tak nazywała je moja ś.p. Mamusia i tak egzystuje ten przepis w naszej rodzinie.
Śledzie te przygotowuję biorąc wszystkie potrzebne składniki "na oko",
ale w końcowej fazie każdy ze składników nie może przeważać,
a jednocześnie ma być wyczuwalny korzenny smak.
ok. 1 kg śledzi dobrze wymoczonych (bez ości)
3-4 średnie cebule pokrojone w kostkę lub wiórki
1 mały słoiczek koncentratu pomidorowego
do 10 ziaren pieprzu, ziela angielskiego
3-4 goździki
kilka liści laurowych
2-3 łyżki octu (ja wlewam ocet stopniowo, by nie przeważył w potrawie jego smak)
2 łyżki wody
garść rodzynek wcześniej namoczonych
kilka pokrojonych śliwek w occie (niekoniecznie) lub namoczone śliwki suszone pokrojone
sól, pieprz do smaku, łyżeczka cukru
olej - zalezy od ilości śledzi - ok. 1 szklanki
Rozgrzać olej, włożyć cebulę, przyprawy i dusić do miękkości,
dolać 2 łyżki wody i ocet, wsypać rodzynki, śliwki i chwilę jeszcze dusić.
Dodać koncentrat pomidorowy, dobrze wymieszać, spróbować.
Przyprawić pieprzem, ew. solą. Wszystkie składniki mają być wyczuwalne.
Odstawić do wystygnięcia.
Filet śledziowy pokroić na 2 -3 części.
Filet śledziowy pokroić na 2 -3 części.
W słoiku układam warstwowo: warstwa zalewy, warstwa śledzi, itd.
Ostatnia ma być warstwa zalewy. Odstawiam do lodówki, na drugi dzień gotowe do spożycia.
A potem taka porcja znika w ciągu dwóch dni.
Smacznego!
Przypomniała mi się anegdotka związana z tym przepisem.
Kiedyś podyktowałam ten przepis mojej przyjaciółce;
po jakimś czasie zapytałam Ją, jak smakowały zrobione przez nią śledzie po grecku,
powiedziała, że nie smakowały, bo wcale nie pasowały do warzyw, z którymi połączyła śledzie.
Zaskoczona spytałam - "jakich warzyw ???!!!",
na co dostałam odpowiedź, że tych co się daje zwykle do ryby po grecku.
Nie mogłyśmy się dogadać - ja tłumaczyłam, że dałam przepis prawidłowy,
zaznaczając, że mimo nazwy *po grecku* - nie są śledzie w ten sposób przyrządzane,
Ona zaś przekonywała, że sama mówiłam o "śledziach po grecku",
więc zrobiła je tak jak rybę, bo nie mogła znaleźć przepisu ode mnie,
a pamiętała, że mają być *po grecku*:))))))
Wesoła anegdotka😃 Może ja się skuszę na ten przepis bo musi być doskonały …ale już za rok 😃
OdpowiedzUsuńZawsze nam smakują w takim wydaniu; i robię takie śledzie nie tylko na Święta:))
UsuńDziękuję za odwiedzinki:)
Przepis wydaje się świetny I chętnie spróbuję. A Ty wiesz, że moja ulubiona miarą kuchenna to jest właśnie ta "na oko"?
OdpowiedzUsuńMałgosiu, zdrowych, pogodnych, rodzinnych Świąt.
O tak - moją ulubioną również i co dziwne - lepiej wychodzi mi przepis, gdy trzymam się tej *na oko* niż tej ściśle wg przepisu.
UsuńDziękuję za życzenia świąteczne i również wszystkiego dobrego na Święta i nie tylko, Marzenko:))