Mimo braku czasu na robótki - wiadomo - sezon na przetwory w pełni -
udało mi się skończyć sweterek na drutach.
Zaplanowałam go jako robótkę na lipiec i skończyłam równo z końcem miesiąca.
Włóczki oczywiście jeszcze zostało. Pasowałoby zrobić jakiś szaliczek lub chustę ażurową do zakrycia dekoltu w tym sweterku. Ale czy moja córcia zechce? Chciałam doszyć owe kwiatki, też nie chciała.
A włóczkę przerobić do końca muszę, by już nie plątała mi się w zapasach.
Sweter nazwałam "Dziurawiec", choć nie ma on nic wspólnego z tym jakże pożytecznym zielem :))
Hania chciała sweter z dziurami, ale wzór jaki pierwotnie wybrała, czynił sweter naprawdę zbyt dziurawy. Mimo, iż zaczęłam sweter tym wzorem robić, to jednak byłam niezadowolona z efektu - wychodził taki worek. Sięgnęłam po wzory z internetu i znalazłam wzór,
który usatysfakcjonował i córcię i mnie. Jednak troszkę go przerobiłam dodając sploty warkoczowe. Tak więc znów po swojemu zmodyfikowałam schemat i sama zaprojektowałam sweterek.
który usatysfakcjonował i córcię i mnie. Jednak troszkę go przerobiłam dodając sploty warkoczowe. Tak więc znów po swojemu zmodyfikowałam schemat i sama zaprojektowałam sweterek.
Tak wyglądało moje dzierganie w towarzystwie kotów. Wystarczyła chwila, a już wiły sobie posłanie na robótce:
PS.
Hania dostała się na swój wymarzony kierunek studiów - prawo na UMCS.
Teraz szykujemy "wyprawkę":)) Oba sweterki na pewno się Jej przydadzą . Kolejny mam w planie - w końcu tyle włóczek w zapasie na coś się przyda:))